Trudne początki nowej drogi... i szczęśliwe zakończenie
Wchodzę na salę patologii noworodka. Inkubatory, kabelki, migające światełka. Poczułam, że do oczu napływają mi łzy, żołądek ściśnięty. Szukam Bartka. Jest. Leży w samej pieluszce, do jednej stópki podpięty jeden kabel, do rączki drugi, w ustach sonda, do noska włożone rurki od maszyny wspomagającej oddychanie.
Taki mały, bezbronny, nieruchomy.
Niewydolność oddechowa, związana prawdopodobnie z wcześniactwem. Płuca potrzebowały po prostu więcej czasu na rozwój. Nie jest tak źle, pomyślałam. Trochę go wzmocnią, płuca dojdą do siebie i wyjdziemy do domu.
Następnego dnia nigdy nie zapomnę.
Okazuje się, że Bartek ma zapalenie płuc. Mój Boże, myślę sobie. Przecież to nie jest banalny katarek. Zapalenie płuc. U noworodka. Nie pocieszają mnie słowa lekarzy, którzy wprost mówią, że konkretna przyczyna nie jest znana. Być może doszło do zachłyśnięcia przy porodzie, wody płodowe nagromadziły się w płucach i rozwinęły się bakterie. CRP dodatnie. Zaczynają podawać dwa antybiotyki.
Przerażają mnie powściągliwe stwierdzenia lekarzy: "RACZEJ proszę być dobrej myśli", "CIĘŻKO wyrokować", "na CHWILĘ OBECNĄ nie ma zagrożenia życia". W głowie pojawiają mi się czarne scenariusze, podsycane słowami, że muszą jeszcze wykluczyć odmę płucną i że Bartek musi to zapalenie przespać, żeby płuco nie pękło wysilane płaczem.
Chciałam być silna, ale czułam, że mnie to przerasta. Wpadłam do sali, weszłam do łazienki i płakałam tak, jak już dawno nie płakałam. Kiedy wyszłam, koleżanka z łóżka obok zaczęła mnie pocieszać. Że to dobry szpital, że świetni lekarze, że na pewno wszystko będzie dobrze.
WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE.
Może się wydawać, że te trzy słowa to banał, wypowiadany, kiedy nie wiadomo, co powiedzieć. Ale w tamtym momencie potrzebowałam je usłyszeć. Potrzebowałam w końcu usłyszeć od kogoś, że WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE.
Postanowiłam wziąć się w garść, a żeby czymś zająć myśli, przystąpiłam do rozkręcania laktacji. Co 3 godziny odciągałam pokarm, w dzień i w nocy. Przynajmniej to mogłam dla Bartka zrobić.
Dopiero po 5-6 dniach nastąpiła poprawa. Weszliśmy z mężem na oddział, zaglądamy przez drzwi, nie ma Bartka. W pierwszym momencie wystraszyłam się, że coś jest nie tak. Dopiero kiedy weszliśmy na salę, zobaczyliśmy niemowlę bez kabelków, bez maski, uśmiechające się przez sen.
Nie poznaliśmy własnego dziecka. Wczytywaliśmy się w tabliczkę przy inkubatorze, żeby upewnić się, że to faktycznie jest Bartek. Tak, to ON. Nie zapomnę tego widoku do końca życia.
Bartek wyszedł ze szpitala po 10 dniach. Rośnie jak na drożdżach - ma 3 tygodnie i już waży 4700 g. Wszystko jest dobrze.
Cieszę się, że jest już dobrze i że te trudne chwile już za Wami! :) Wyobrażam sobie, co musieliście przeżywać...
OdpowiedzUsuńUfffff, kamień z serca. Mojej przyjaciółki córeczka już ponoć urodziła się z zapaleniem płuc.. Całe szczęście wszystko dobrze. A jak Wam w domku? Jaki jest mały Bartek?;)
OdpowiedzUsuńBartek na wypisie też ma "wrodzone zapalenie płuc". Lekarze tak naprawdę nie wiedzą, czy już właśnie się z nim urodził, czy rozwinęło się dopiero po porodzie. O Bartku niedługo coś więcej napiszę :)
UsuńBartusiu, napędziłeś stracha rodzicom, ale najważniejsze, że jesteś już w domku i dajesz im radość. Rośnij zdrowy i duży! :*
OdpowiedzUsuńdziękujemy :*
UsuńAż mam łzy w oczach jak to czytam, nawet nie potrafię sobie wyobrazić co czuliście, sama urodziłam wcześniaki-bliźniaki, ale na szczęście od samego początku były z nimi dobrze, mimo to wagowo czekaliśmy na ich wyjście 2 tygodnie.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Synka, cieszcie się rolą rodziców :*
Nie było łatwo. Zresztą nigdy nie jest, jak dziecko choruje, zwłaszcza takie malutkie.
UsuńDziękujemy :*
To musiało być straszne. Bardzo współczuję takich przeżyć. Dużo zdrówka i dobrze, że już wszystko jest dobrze.
OdpowiedzUsuńGratulacje Gosiu! Czy w tej ciazy tez robilas robotki reczne dla Bartusia ?
OdpowiedzUsuńGratulacje i życzę Wam wszystkiego dobrego:*
OdpowiedzUsuńNarodziny dziecka to wielkie wydarzenie, dlatego warto się na to przygotować. Akcesoria dla niemowląt trzeba mieć kupione trochę wcześniej, można to zrobić bez wychodzenia z domu.
OdpowiedzUsuń