Czy można być dumnym z walki z niepłodnością?
Niepłodność to temat
tabu. Choć można natknąć się na informacje o pogarszającej się
płodności, o coraz większych trudnościach z zajściem w ciążę,
niewiele mówi się o tym, co w tych staraniach jest najbardziej
bolesne – o tym, co rozgrywa się w głowach niepłodnych
partnerów.
Jeszcze nieco ponad rok temu ja sama do tematu podchodziłam z obojętnością. Wiedziałam, że gdzieś tam rozgrywają się dramaty. Wszystko sprowadzało się jednak do samej wiedzy, że ktoś od dłuższego czasu bezskutecznie stara się o dziecko. Na tym koniec. Czasem tylko po cichu przemykała gdzieś pogłoska o przyczynie niepowodzeń. Temat nie wzbudzał mojego zainteresowania. Bo czemu miałby wzbudzać? Zazwyczaj nie interesujemy się tym, co choć w minimalnym stopniu nas nie dotyczy.
Wszystko zmieniło się
w listopadzie 2015 roku. Przekonana, że – podobnie jak w pierwszą
ciążę – w drugę zajdę już przy pierwszej próbie, z
entuzjazmem chwyciłam w dłonie test ciążowy. Kiedy zobaczyłam
jedną kreską, poczułam się nieco zdezorientowana. „Ale to
przecież nie problem, próbujemy dalej, na pewno się uda”,
pomyślałam.
Z każdym kolejnym
miesiącem było coraz gorzej, przede wszystkim z moją psychiką,
która na ogromną próbę została wystawiona w lutym 2016 roku.
Pierwsza ciąża biochemiczna, a po niej niebywały wręcz żal,
poczucie bezradności i bezsilności. Jak to możliwe? Dlaczego
przytrafiło się to akurat mi? A przede wszystkim – jaki był
powód poronienia? Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwukrotnie: w
lipcu i – całkiem niedawno – w listopadzie (za każdym razem w
miesiącu zaczynającym się na literę „l” – czyż to nie
jakiś złośliwy chichot losu?).
Dziś już wiem, na
czym dokładnie polegają te rozgrywające się dookoła dramaty, bo
sama poczułam ich ciężar na własnej skórze. Mieszanka emocji,
jakie pojawiają się podczas bezskutecznych starań, jest trudna do
opisania. Jest wręcz odczuwalny fizycznie strach, że być może
nigdy się nie uda. Jest żal, że niektórzy po raz kolejny zostają
rodzicami bez żadnych przeszkód, nieraz nawet nie planując
powiększenia rodziny. Jest smutek i wewnętrzny ból, bo pragnienie
dziecka jest największym, jakie w danym momencie można sobie
wyobrazić. Jest złość, że wdrożone leczenie nie przynosi
oczekiwanego skutku.
Jeszcze większym
tematem tabu jest według mnie niepłodność wtórna, czyli ta,
która dotknęła mnie. W przypadku takiej niepłodności pojawia się
dodatkowe pytanie: jak to możliwe, że w pierwszą ciążę udało
się zajść bez trudności, a teraz nagle napotyka się na kolejne
bariery? Czy to właśnie po pierwszej ciąży coś popsuło się w
organizmie?
Samopoczucia nie
poprawiają dociekania, nieraz obcych osób, dlaczego nadal nie ma
drugiego dziecka. Odpowiedź zwykle nasuwa się jedna: „bo pewnie
go nie chcą”. Pewnie są wygodni i wolą mieć jedynaka. To
pokazuje, jak olbrzymia jest niewiedza społeczeństwa na temat
niepłodności wtórnej. Domyślam się, że niektórzy nawet nie
wiedzą, że taki problem istnieje. Bo skoro jest pierwsze dziecko,
to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mieć drugie...
Dlatego staram się,
jak mogę, to tabu przełamywać, między innymi dzieląc się swoimi
doświadczeniami na tym blogu. O niepłodności, a szczególnie
niepłodności wtórnej, należy rozmawiać. Należy ją oswoić,
pokazać, że naprawdę mnóstwo osób zmaga się z tym problemem.
Nieraz są to osoby żyjące tuż obok nas, ale starannie ukrywające
swoje emocje w obawie przed brakiem zrozumienia.
Jeśli niepłodność
dotyczy was, nie wstydźcie się o tym rozmawiać. Bo to nie jest
powód do wstydu. Dziś wiem, że trzeba być naprawdę niezwykle
zdeterminowanym, żeby uparcie dążyć do celu, jakim jest
posiadanie dziecka. Nieważne, czy chodzi o pierwsze dziecko, drugie
czy kolejne. Jeśli pragnie się powiększenia rodziny, dążenie to
staje się priorytetem. Wiem, ile trzeba znaleźć w sobie siły,
żeby mimo kolejnych testów z jedną kreską czy kolejnych poronień
podnieść się i ruszyć dalej przed siebie.
Można, a nawet trzeba
być dumnym z walki niepłodnością, bo moim zdaniem jest to jedna z
najtrudniejszych walk, jakie można stoczyć w swoim życiu.
Podziel
się słowami wsparcia dla osób walczących z niepłodnością, możesz to zrobić tutaj. Tekst powstał w ramach akcji
organizowanej przez kliniki leczenia niepłodności IniviMed, które
od 16 lat każdego dnia wspierają Polaków w realizacji ich marzenia
o dziecku.
U Nas bylo troche inaczej bo o pierwsze dziecko walczylismy rok, bylo tez poronienie, ale sie udało. I gdy córka miala 7m zaszłam w nieplanowaną ciążkę-jeden raz bez zabezpieczenia. Byłam w szoku, płakałam bo bałam sie jak sobie poradzimy. Ale gdy ochłonęłam,przypomniałam sobie ile nas kosztowała walka o pierwsze dziecko, ile wylanych łez, testów, rozczarowań i stwierdziłam ze drugie dziecko to nasz mały cud.
OdpowiedzUsuńNajgorsze ze często lekarze zlewają problem niepłodnosci przy staraniach o kolejne dziecko bo jezeli jedno juz sie ma to przeciez nastepne tez zrobią...No nie zawsze jest tak prosto.
Ostatnio w ogóle stwierdziłam, że warto mówić na głos o swoich problemach i chorobach. Choroba to nie wstyd, a takie informacje mogą pomóc innym.
OdpowiedzUsuńUdało się zdiagnozować co było problemem?
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, świetny tekst i mam nadzieję, że dotrze do jak największego grona odbiorców. Musimy pomagać!
OdpowiedzUsuńPamiętam jak pisałaś o tym, że miałaś plan i że on jednak zawiódł. Ja również swój plan miałam, czytając wtedy Twój tekst sądziłam, że u mnie przecież uda się za pierwszym razem. Skoro przy pierwszym się udało. Jednak jak widać życie nie jest takie proste... Za nami 3 miesiące starań i nadal nic. To niby mało, ale jednak powoduje pewien niepokój.
OdpowiedzUsuńNa początku tak samo podchodziłam do tego że od razu po ślubie będziemy mieli dzieci a tu bolesna niespodzianka już 10 lat walczymy i nic . Ile bólu i cierpienia eh
OdpowiedzUsuń