Najlepszy poradnik o odpieluchowaniu, czyli Jamie Glowacki przedstawia 'Mamo, chcę kupę!'
Jamie Glowacki to amerykańska ekspertka od treningu nocnikowego. Choć słowo "trening" może kojarzyć się negatywnie, w jej podejściu nie ma ani krzty zmuszania czy przedmiotowego traktowania dziecka. Wręcz przeciwnie - autorka nieustannie podkreśla, że każde dziecko jest indywidualnością i do własnego dziecka należy dostosować tempo treningu. No dobrze, ale na czym właściwie polega jej metoda? Co sprawia, że jest guru amerykańskich matek, bo potrafi ze 100-procentową skutecznością przekonać dziecko do nocnika?
Kiedy zacząć odpieluchowanie?
Przyjęło się, że dziecko zaczyna rozumieć swoje potrzeby fizjologiczne ok. 18. m-ca życia. Ta informacja rodzi wg mnie niezdrową presję, że DO 18. m-ca życia dziecko powinno pozbyć się pieluch. A to nieprawda. Wtedy zazwyczaj dziecko dopiero zaczyna być gotowe na to, żeby w ogóle zacząć zaznajamiać się z nocnikiem i podejmować pierwsze próby kontrolowania pęcherza. Wg autorki najlepszym czasem na odpieluchowanie to okres między 20. a 30. m-cem życia. Zgadzam się z nią w pełni. Widziałam dzieci, które wysadzane były na nocnik dużo wcześniej, ale właśnie dopiero ok. 2. roku życia zaczynały pojmować, o co chodzi. Lenka została odpieluchowana w wieku 2,5 roku, a więc ok. 30. m-ca. Oczywiście, autorka nie zabrania wcześniejszego pożegnania z pieluchami, zamieszcza też rady, jak zaprzyjaźnić się z nocnikiem po 30. m-cu, ale równocześnie podkreśla, że wskazany przedział dziesięciu miesięcy jest najbardziej optymalny.
Tym, co mnie uderzyło podczas lektury, jest niezwykłe podobieństwo opisanej metody do tej, którą ja zastosowałam całkowicie intuicyjnie w przypadku Lenki, jeszcze zanim poradnik trafił w moje ręce. Co tylko potwierdza jej skuteczność i świadczy o tym, że książkę naprawdę warto przeczytać. Lenka pozbyła się pieluch w ciągu 3 dni. W nocy przestała siusiać w pieluchę po około dwóch, trzech kolejnych tygodniach.
Jak odpieluchować dziecko wg Jamie Glowacki?
Dziecka nie należy sadzać co 5 minut. Nie należy zasypywać (czy wręcz zadręczać) ciągłymi pytaniami, czy chce siusiu. Nie powinno się również sadzać na godzinę w nadziei, że w tym czasie zrobi siusiu. Być może zrobi, ale nie o to przecież chodzi, żeby siedzieć cały dzień na sedesie, tylko siąść na nim wtedy, kiedy jest potrzeba. Należy je uważnie obserwować, próbować wyłapać subtelne sygnały, które mogą sugerować, że siusiu czy kupa nachodzi. Można oczywiście zachęcać do skorzystania, przypominając, że w kącie stoi nocnik, ale - jak podkreśla Jamie Glowacki - trzeba odróżnić zachęcanie od nagabywania (które może dziecko zwyczajnie zniechęcić).
Nie będę szczegółowo opisywać metody Jamie Glowacki, szczerze zachęcam do zapoznania się z książką. Generalnie w pierwszej kolejności warto pozwolić dziecku biegać po mieszkaniu na golasa lub przynajmniej nago od pasa w dół. Kiedy tylko poczuje, że chce siku, może od razu usiąść i zrobić, bez uprzedniego mocowania się z ubraniami. (Potwierdzam, tak właśnie zaczęłam odpieluchowanie u Lenki). Kolejnym krokiem jest założenie spodenek, najlepiej na gumce, BEZ majteczek. Kiedy założymy same majteczki, dziecko czuje się w nich jak w pieluszce i je moczy. (Również potwierdzam, tak właśnie było u Lenki). Kiedy już dziecko ma opanowane zdejmowanie spodenek i robienie siusiu, przychodzi pora na założenie pod nie majteczek. Autorka radzi, aby zarezerwować sobie tydzień (chociaż wiem, że nie każdy ma możliwość wzięcia urlopu na tydzień po to, żeby odpieluchować dziecko...) i w tym czasie całą uwagę poświęcić dziecku, równocześnie ograniczając wyjścia.
Podczas każdej z faz mogą pojawić się różne przeszkody. Autorka wszystko dokładnie wyjaśnia, wskazuje możliwe przyczyny. Podkreśla, że każde dziecko będzie przechodzić przez poszczególne etapy w swoim tempie. Może się również zdarzyć, że nastąpi regres - na uporanie się z tą sytuacją autorka także podsuwa kilka rozwiązań. Poświęca też sporo miejsca treningowy nocnemu oraz kupce, która - o czym sama się przekonałam - może stać się źródłem ogromnych problemów.
Jeśli odpieluchowanie dopiero przed wami, gorąco polecam poradnik "Mamo, chcę kupę!".
Mój Jaś nie ma jeszcze roczku, więc całkowite odpieluchowanie jeszcze przed nami, ale jestem dumna z tego, że już siada na nocniku (tzn. my go sadzamy ;-)) z ogromną chęcią (nieraz jest płacz, jak trzeba zejść) i to od dwóch miesięcy. W nocniku zawsze jest siku albo kupa. A jaka duma ogarnia zarówno dziecko, jak i mamę, kiedy maluchowi się udaje. :)
OdpowiedzUsuńOby tak dalej :)
UsuńU nas za 2 mce stukną córci 2 latka, więc te rady się na pewno przydadzą :) A na razie siada na nocniku, ale w ubranku, a jak chcę jej zdjąć spodnie, to jest krzyk :)
OdpowiedzUsuńMa jeszcze czas, Lenka, jak miała 2 lata, to też jeszcze nie chciała korzystać z nocnika. Wg mnie idealny wiek to 2,5 roku.
Usuń4 dzien nauki według porad z książki i synek sam bez pomocy siada na nocnik nie upominam już go, nie muszę wskazywać gdzie leży nocnik. Synek 2 latka.
OdpowiedzUsuńpo rocznych zmaganiach z nauką wołania i robienia potrzeb fizjologicznych do nocnika bez wyraźnych rezultatów u mojego synka, wykończona nerwowo, wyszukalam ta książkę, nie wierzyłam bo myślałam, że już ni nie pomoże . Zastosowalam metodę autorki, 3 dni i synek (3lata) wolą, ba sam biegnie na nocnik jeśli czuje potrzebę i siusiu i kupkę, teraz utrwalamy. Bardzo gorąco polecam !!! Żałuję że nie wiedziałam o tej metodzie wcześniej! 100% skuteczna metoda na odpieluchowaniem dzieci nawet tych bardzo opornych ��
OdpowiedzUsuńcieszę się, że poradnik pomógł :) i gratulacje dla synka!
Usuń