Czy to już? Objawy zbliżającego się porodu
Ciąża trwa niby dziewięć miesięcy, ale można odnieść wrażenie, że ten ostatni, dziewiąty, miesiąc ciągnie się przez co najmniej rok... Dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Przyglądasz się swojemu brzuchowi, wsłuchujesz w organizm, starając się dostrzec jakiekolwiek znaki, które wskazywałyby, że TO już niedługo. Jakie to mogą być sygnały?
Opadnięcie brzucha. To był pierwszy, dość niepokojący, objaw zbliżającego się porodu. Brzuch może opaść już na 3-4 tygodnie przed porodem (choć opaść może dopiero kilka dni przed). Dlaczego niepokojący? W ciąży z Bartkiem obniżenie brzucha zauważyłam już ok. 32/33 tygodnia ciąży. Szybko więc policzyłam, że oznaczałoby to poród ok. 36/37 tygodnia. Przyznam, że mnie to porządnie zestresowało. Jak się okazało, nie pomyliłam się w obliczeniach, bo poród rozpoczął się 36+5 tc.
Biegunka. W ciąży z Lenką oczyszczanie organizmu rozpoczęło się zaledwie 2-3 dni przed porodem. Tym razem toaletę zaczęłam częściej odwiedzać 2 tygodnie przed porodem. Nie wiedząc, że nastąpi on przedwcześnie, zastanawiałam się, czy to dopadł mnie wirus czy inne diabelstwo. Podskórnie jednak czułam, że to jest to słynne oczyszczanie przed godziną zero. Po tygodniu takich jelitowych akcji pojechałam na izbę przyjęć na Ujastku, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku z dzieckiem. Położna stwierdziła, że wszystko dobrze, a szyjka jest skrócona do 2 cm. Choć mówiła, że na tym etapie ciąży to normalna długość, ja już wiedziałam, że coś się szykuje. Poród rozpoczął się niecały tydzień później.
Uczucie ucisku na okolice łona. Bartek był położony niżej niż Lenka. Na kilka dni przed porodem wyraźnie czułam, jak jego główka napiera ku dołowi. Idąc na ostatnie kontrolne badania krwi, miałam wrażenie, że nie dotrę na miejsce. Czułam, jakby mi zaraz "wszystko" miało wylecieć dołem. Poród zaczął się 4 dni później.
Wypadnięcie czopa śluzowego. Na około 2 tygodnie przed porodem zaczęłam dostrzegać na wkładce żółtawą wydzielinę. Nie przejęłam się jednak zbytnio, uspokajała mnie również ginekolog, twierdząc, że pod koniec ciąży wydzielina może się zmieniać i być bardziej obfita. Jednak na ostatniej wizycie kontrolnej, kiedy zapytałam o czop, odpowiedziała, że już go nie ma. Wtedy zorientowałam się, że ta wydzielina to był jednak powoli odchodzący czop śluzowy. Poród zaczął się tego samego dnia, w którym odbyła się wizyta.
Odejście wód płodowych. Jakiś czas temu ze zdziwieniem przeczytałam informację, że zdecydowana większość porodów rozpoczyna się od akcji skurczowej i dopiero później odchodzą wody płodowe. U mnie w obu ciążach było na odwrót - najpierw odejście wód, potem dopiero skurcze. 36+5 tc ok. godziny 21.30 usłyszałam ciche "pyknięcie" w okolicy podbrzusza. To pękł pęcherz płodowy. Godzinę później odeszły mi wody płodowe. Urodziłam w nocy o godzinie 2.00.
2 komentarze: