'Naciśnij mnie', czyli interaktywność bez migających światełek i ogłuszających melodyjek

15:30 Gosia Komentarzy: 3

książka dla dziecka

Niby nic. Ot, kilka kolorowych kropek. Pomyślałam jednak, że skoro "Naciśnij mnie" jest światowym bestsellerem, to musi coś w sobie mieć. Pierwszy kontakt Lenki z książką obył się bez fajerwerków. Miała wtedy około półtora roku. Książka powędrowała więc na półkę, aby doczekać lepszych czasów.

I doczekała się. Przypomniałam sobie o niej kilka dni temu. Posadziłam Lenkę na moich kolanach i rozpoczęła się zabawa. Lenka z ogromnym zapałem klaskała, dmuchała, potrząsała, a każdemu przewróceniu strony towarzyszyło pełne radości "ha!". 

Teraz już wiem, że to nie są TYLKO kropki. Autor, Herve Tullet, wpadł na pomysł niezwykły: nadał książce cech interaktywności. I to bez plastiku, bez migających światełek i ogłupiających melodyjek (o swojej niechęci do takich wynalazków pisałam tutaj; jedynym - jak na razie - wyjątkiem, czyli interaktywną zabawką, którą uwielbiam, jest śpiewający Kubuś Puchatek). Trzeba więc dotknąć kropkę, aby ta zmieniła kolor, potrząsnąć książką, żeby kropki przesypały się na drugą stronę, albo dmuchnąć, żeby poleciały ku górze.

Świetna propozycja dla co najmniej dwuletniego dziecka.






3 komentarze:

  1. Mój 1,5 roczny Olek też ostatnio zaskoczył na tę książeczkę. Kojarzy już dane strony z konkretnym działaniem i również wywołuje ona w nim sporo radości i entuzjazmu :) Pozdrawiam, Ania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny wpis i znów mam ochotę kupić tą książkę :-) Chyba ta pozycja nigdy nie odejdzie w zapomnienie - na prawdę musi być niezła :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, moja córka też ją uwielbia. Pożyczamy ją czasem z biblioteki, bo akurat w domu mamy "TURLUTUTU. A KUKU, TO JA!" i jest to jedna z ulubionych książeczek.

    OdpowiedzUsuń