Chcesz być dobrym rodzicem? O tym musisz pamiętać
Smuci mnie niezmiernie jedna rzecz. Rzecz, którą obserwuję, gdziekolwiek spojrzę.
To, z jaką łatwością my, dorośli, traktujemy dzieci jako istoty niższe. Istoty, które można tłamsić, kształtować według własnego widzimisię, zmuszać do tego, co uważamy za słuszne.
To, z jaką niebywałą wręcz łatwością ignorujemy ich uczucia, sądząc, że skoro są to uczucia dziecięce, to nie trzeba zwracać na nie większej uwagi. Tymczasem właśnie DLATEGO, że są to emocje dziecka, trzeba się na chwilę zatrzymać, przyjrzeć się im, dać prawo do ich odczuwania. Przytulić, pogłaskać, powiedzieć: "rozumiem, że jesteś zła", zamiast machać ręką i mruczeć pod nosem: "przestań zrzędzić".
Czasem myślę, może trochę naiwnie, ile nam, rodzicom, byłoby łatwiej, gdybyśmy zamiast pochłaniać kolejne poradniki "autorytetów", wsłuchali się w siebie i w dziecko. O ile mniej błędów i rodzicielskich grzechów byśmy popełniali, gdybyśmy potrafili po prostu POSTAWIĆ SIĘ NA MIEJSCU DZIECKA.
Nie lubisz brukselki? Dlaczego więc wciskasz ją dziecku, tłumacząc, że zdrowa, mimo że sama wydłubujesz ją starannie z każdej potrawy? Czemu sobie dajesz prawo do jedzenia tego, co lubisz, a tego prawa nie dajesz dziecku?
Kładziesz się spać, kiedy uważasz za słuszne? Dlaczego więc stosujesz barbarzyńską metodę wypłakiwania i zmuszasz dziecko do zasypiania na komendę, kiedy zalewa się łzami i całą duszą woła o twoją uwagę? Czemu sobie dajesz prawo do wstania w nocy, napicia się wody, skorzystania z toalety, a złościsz się na Bogu ducha winne dziecko, że nie śpi od zmierzchu do świtu?
Dlaczego ubierasz się powoli, dajesz sobie czas na założenie każdego elementu garderoby, a dziecko poganiasz i pytasz gniewnie, czemu się tak guzdrze?
O ile piękniejszy byłby świat, gdybyśmy dostrzegali i szanowali dziecięce emocje i traktowali je z empatią i szacunkiem. Gdybyśmy dawali dziecku prawo do tego, do czego prawo dajemy sobie.
"Dorastanie to nie problem - tylko zapominanie, że było się dzieckiem" (Mały Książę)
Bardzo podoba mi się Twoje podejście do tematu. Może dlatego, że jako dziecko sam byłem zmuszany w przedszkolu do zasypiania o określonych godzinach i niejednokrotnie zmuszany byłem do jedzenia przeróżnych zielonych świństw.
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiam czy w przedszkolach nadal stosuje się leżakowanie?
Pozdrawiam
To takie proste, a zarazem trudne. Postawić się na miejscu dziecka. Warto pamiętać.
OdpowiedzUsuńCzasami patrzę na Natkę, jej oczy, które coś krzyczą (mimo że leży sobie spokojnie) i myślę wtedy, że wszystko bym oddała, żeby wiedzieć, z jakimi myślami właśnie mierzy mnie wzrokiem. Patrzenie oczami dziecka to mój ideał rodzicielski, do którego dążę. No i motto Korczakowe: "nie ma dzieci, są ludzie" :)
OdpowiedzUsuńNiby oczywiste, a jednak zdarza mi się o tym zapominać i wiele z tych błędów popełniać. Niestety czasami emocje, zmęczenie, zdenerwowanie bierze we mnie górę - i oboje jesteśmy z Bąblem jak tykające bomby zegarowe, które grożą wybuchem w każdej chwili. Także w teorii w 100% się z Tobą zgadzam, natomiast do opanowania strony praktycznej i wcielenia tych zasad w życie jeszcze sporo mi brakuje.
OdpowiedzUsuńW zupełności się zgadzam. Zapominamy, że byliśmy dziećmi. Sama jestem mamą i tu potrzebna jest cierpliwość i wyrozumiałość ;)
OdpowiedzUsuń"O ile piękniejszy byłby świat, gdybyśmy dostrzegali i szanowali dziecięce emocje i traktowali je z empatią i szacunkiem. Gdybyśmy dawali dziecku prawo do tego, do czego prawo dajemy sobie."
OdpowiedzUsuńNie mniej niż sobie, a nawet trochę więcej - pamiętając, że to my, jako rodzice mamy wdrożyć dziecko do społecznego świata. Bo jeśli dajemy nadmiar przestrzeni sobie, to uszczuplamy przez to przestrzeń innym. Bp nawet jako "wolni" dorośli jeśli nie kładziemy się spać lub przynajmniej nie zachowujemy ciszy, to uniemożliwiamy odpoczynek innym. Jeśli wydziwiamy zbytnio przy posiłkach, to partner, przyjaciel, który przygotował posiłek czuje się niekomfortowo. Wyrzucając dla kaprysu jedzenie niszczymy środowisko i nie szanujemy tych, którzy cierpią z powodu biedy i głodu. Grzebiąc sie przy ubieraniu do pracy spóźniamy się i niecierpliwimy i nie szanujemy innych, a może oni też się gdzieś przez to spóźnią...
Tego wszystkiego uczymy się w dzieciństwie. Nie chodzi tu o zmuszanie, "łamanie osobowości", ale o empatię i szacunek dla innych...