Słowa mogą wszystko...
Słowa mogą wszystko… dodawać skrzydeł, ranić, cieszyć, inspirować. Słowami przede wszystkim opisujemy rzeczywistość, w której żyjemy i otaczający nasz świat. Pomagają one w porozumiewaniu się, a czasem przeszkadzają. Nieraz zostają z nami na całe życie. Jest więc istotne, czy będą one budowały w nas siłę i radość czy smutek i zniechęcenie. Od nich bowiem w dużym stopniu zależy to, jak tę rzeczywistość odbieramy, jakie nadajemy jej znaczenie, a co za tym idzie - jak się czujemy.
Za oknem widzę słońce. To jest czysta obserwacja: Moje oczy widzą słońce. A co wówczas dzieje się w moim umyśle?
Mogę pomyśleć sobie:
O rety, ale upał, tego się nie da wytrzymać!
lub
Ale dzisiaj dużo światła, to będzie dobry dzień!
W zależności od tego, co sobie pomyślę, jaką wagę i znaczenie nadam temu, co zauważyłyśmy - takie pojawią się w nas uczucia, które pozwalają nam dojść do tego, co głębiej, co niewidoczne.
W naszych głowach nieustannie odbywa się wewnętrzny dialog, czasem przybiera on formę bezlitosnego krytyka, czasem mobilizującego trenera czy lidera. Rodzicu, słowa, które mówisz sam do siebie mają znaczenia, a nawet duże znaczenie. Mogą Cię wspierać, mobilizować, pomagać otwierać serce, ale mogą też budować mury w relacjach z innymi, wprowadzać rozdrażnienie i niepokój. Bo tak jak my mówimy do siebie - tak, być może, będziemy mówili do dziecka.
Przyjrzyjmy się następującej sytuacji.
Dziecko, około 4 lat, bawi się zabawkami w salonie. Układa klocki, buduje drogi, tworzy miasto. Rodzic jest w pobliżu, jednak nie angażuje się w zabawę z dzieckiem. Co i rusz zerka na dziecko, by sprawdzić, czy wszystko w porządku. W pewnej chwili okazuję się, że potrzebuje ono do swojego miasta drzew i pasów dla pieszych i kreatywnie postanawia domalować farbami potrzebne rekwizyty na podłodze. Farby są w pobliżu i paluszkami malec rysuje zielone drzewa pomiędzy domami, pasy pomiędzy drogami, a nawet budę dla psa, bo przecież bardzo lubi zwierzęta. I oto tak po 10 minutach mamy podłogę w salonie w kolorowe rysunki i umorusanego malucha. Gdy rodzic to zauważa, przez jego głowę może przebiec lawina myśli, nad których pojawieniem się w tej chwili nie ma kontroli, tak samo jak nie ma kontroli nad uczuciami, które się w nim teraz pojawią.
Myśli i uczucia każdego z nas są wewnętrzną reakcja na otaczającą rzeczywistość, na to co słyszymy, widzimy i co odbieramy z otoczenia. Pojawiają się mimowolnie i niespodziewanie. Jednak, jako ludzie, obdarzeni jesteśmy świadomością i mamy możliwość wybierania, jak zareagujemy na zewnętrze bodźce. Mamy wpływ na nasze reakcje. Co więcej, możemy zdecydować, której z tych myśli nadamy znaczenie i jakie, którą z nich wybierzemy jako prawdziwą dla siebie na dany moment. I tu następuje finał tego procesu, bo w zależności od tego, w co uwierzy rodzic i czemu nada znaczenie (i jakie ono będzie) w scence opisanej powyżej, takich słów użyje w rozmowie z dzieckiem.
Rodzic ma przynajmniej 4 wybory zobaczenia tego, co zrobiło jego dziecko. Te rodzicielskie myśli są na razie tylko w głowie, lecz w zależności od drogi, którą wybierze, takie zdania sformułuje do dziecka.
Wariant 1: On zawsze tak narozrabia. Ani chwili spokoju. Stale coś wykombinuje, a ja potem muszę sprzątać. Samo utrapienie z nim.
Wariant 2: Kiepski ze mnie rodzic. Nawet dziecka nie umiem upilnować, aby nie zniszczyło podłogi.
Wariant 3. Hmm, ale mam kreatywne dziecko. Nie było kartki to sobie sam poradził. Pewnie w przedszkolu też sobie poradzi, gdy pojawią się przeszkody. I jednocześnie martwi mnie to sprzątanie. Jestem zmęczona i chciałabym mieć teraz trochę wytchnienia dla siebie.
Wariant 4. Ciekawa jestem, co on sobie teraz myśli, kiedy tak maluje, jak mi o tym opowie, jakie ona nadał znaczenie temu, co zrobił?
Jakie słowa czy czyny mogłyby popłynąć w ślad za myślami rodzica?
Wariant 1: Coś Ty zrobił? Ani na chwilę nie można Cię spuścić z oka! Zawsze coś narozrabiasz.
Wariant 2: Zrezygnowany rodzic nic nie mówi, tylko bierze mopa i zmywa porysowaną podłogę.
Wariant 3 i 4: Kochanie, widzę, że stworzyłeś miasto: są drogi i pasy i drzewa, a nawet buda dla psa. Tak? [Tu pozostawmy miejsce na interakcję z dzieckiem, jego reakcję.] Wiesz, cieszę się, że dobrze się bawisz i jednocześnie chcę byś wiedział, iż w domu nie chcę, abyś malował na podłodze. Podłoga może się w ten sposób zniszczyć, a my chcemy mieć czystą i ładną podłogę. Jeśli nie masz kartek do malowania, poproś i ja Ci wtedy podam lub powiem, gdzie są. Co ty na to? [Tu pozostawmy miejsce na interakcję z dzieckiem, jego reakcję.] Co Ty na to, że jak skończysz malować razem zmyjemy podłogę, by było czysto?
Dlaczego warianty 3 i 4 zostały potraktowane razem? Kontakt z własnymi potrzebami [wariant 3] buduje przestrzeń na potrzeby drugiej osoby [wariant 4]. Kontakt buduje kontakt. Oczywiście to są tylko hipotetyczne reakcje rodzica. To, co miał pokazać ten przykład, to zależność między słowami – myśli, które pojawią się w głowie rodzica i tego, jakie nada im znaczenia, a słowami, które wypowie do dziecka.
Nie ma jednej dobrej odpowiedzi czy sposobu na budowanie relacji z dzieckiem. Jest ich tyle co dzieci i rodziców. I co więcej - każdego dnia, niemal w każdej sytuacji mogą one być inne. Jak więc się odnaleźć jako rodzic w gąszczu wyzwań i sytuacji dnia codziennego, jaki podjąć wybór?
Zatrzymaj się, weź jeden wdech i wydech, a potem drugi wdech i wydech. Dzięki temu możesz zatrzymać swoją reaktywność i działać świadomie w zgodzie z wartościami. A następnie: Zauważ myśli i słowa, które pojawiają się w Twoje głowie. Co się stało: Jakie są fakty – odłóż na bok oceny, analizy, etykiety i skup się na czystych obserwacjach, tak jakby kamera nagrywała to, co się przed Tobą dzieje. Daj uwagę swojemu ciału: zobacz, jak oddychasz, sprawdź, czy ciało jest napięte czy rozluźnione, jak układasz ręce, jaką masz mimikę twarzy. Sprawdź, co czujesz. A potem zapytaj sam siebie: Czego ja teraz potrzebuję? Co jest dla mnie teraz ważne? A nim powiesz cokolwiek do dziecka, zadaj sobie jeszcze jedno pytanie: Co było/jest teraz ważne dla mojego dziecka? Czego ono potrzebuje, czego chce dokonać?
Henry Ford powiedział: „Jeżeli istnieje jakiś jeden sekret sukcesu, to jest to umiejętność przyjmowania cudzego punktu widzenia i patrzenia z tej perspektywy z równą łatwością jak z własnej.”
Kluczem do budowania głębokiej relacji, opartej na zaufaniu i szczerości z dzieckiem jest świadomość tego, co jest dla mnie ważne połączona z uważnością na to, co jest ważne dla dziecka. I dopiero z miejsca połączenia tych dwóch perspektyw możemy budować komunikaty, które wspierają, budują i bazują na współpracy.
A jaką Wy drogą wybieracie w tym momencie? Którym myślom pozwolicie przeważyć? Jakie widzicie konsekwencje, jeśli wybierzecie wariant 1, 2, 3 czy 4?
Autorki: Joanna Berendt, Magdalena Sendor
Tekst opublikowany dzięki uprzejmości Fundacji Rodzice Przyszłości
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń