Książeczki z melodiami i odgłosami - nasz hit!
Lenka, pewnie jak każde dziecko w jej wieku, uwielbia książeczki. Generalnie wszystko, co ma okładkę, a w środku strony (niekoniecznie z obrazkami), cieszy się powodzeniem. Jednak bez dwóch zdań największym hitem są u nas książeczki z wgranymi melodiami i odgłosami. Lenka je kocha. Ja zresztą też, bo to niezła frajda (szkoda, że za "naszych czasów" takich nie było; za to teraz mogę sobie poużywać).
Aktualnie posiadamy trzy egzemplarze. Każda z nich zakupiona gdzie indziej: szukać można w Entliczku, Auchan, Tesco. Każda kosztuje ok. 20-30 zł. W każdej też jest możliwość wymiany baterii, więc nie jest to jednorazowa zabawka. A poniżej więcej szczegółów.
"Głośna farma" wydawnictwa Olesiejuk - 14 odgłosów wsi, w tym m.in. konia, świnki, psa, kota, owcy, kozy, kaczki, kury, a nawet traktora (nie wiem czemu, ale dźwięk traktora strasznie Lenkę bawi). Na kartach książeczki oczywiście znajduje się wizerunek każdego zwierzaka, włącznie z nazwą i "funkcją". Nie są to narysowane ilustracje, lecz rzeczywiste zdjęcia. Dlaczego to takie istotne? Bo czasem grafika ponosi fantazja i koń w ogóle konia nie przypomina, a tu nie ma miejsce na inwencję twórczą. Jaki koń - każdy widzi.
"Królewna Śnieżka", również wydawnictwa Olesiejuk - to bajka, którą czyta lektor. Każdej stronie, czyli każdemu fragmentowi bajki, odpowiada inny przycisk. Teoretycznie użytkowanie powinno wyglądać w ten sposób, że oczywiście wciska się je po kolei. Jak to wygląda przy półtorarocznym dziecku - wiadomo. Lektor ma bardzo sympatyczny głos i dobrą dykcję. Bardzo przypadła mi do gustu szata graficzna książeczki. Dostępne są w takiej wersji audio również inne bajki: "Złotowłosa i trzy misie", "Kopciuszek", "Trzy małe świnki" i "Czerwony Kapturek".
"Odgłosy nocy" wydawnictwa Yoyo Books - nie wiem czemu, ale od razu książka wpadła mi w oko. Bardzo ładna szata graficzna i miłe dla ucha odgłosy: nie jakieś dziwne skrzeczące, nieprzypominające oryginalnych (a takie czasem się zdarzają w różnych grających zabawkach). Tutaj do złudzenia przypominają autentyczne odgłosy wydawane przez zwierzęta. Jest tu wilk, sowa, świerszcz, kot, świetliki i nietoperz (wiecie, jakie odgłosy wydają świetliki albo nietoperz?). Plus również za ciekawe umieszczenie przycisków: nie stanowią one osobnego "modułu", lecz wbudowane są w rysunek.
Polecam!
G.
My również jesteśmy w posiadaniu takiej książeczki (ostatnio były dostępne w Biedronce). Zawarte w niej są odgłosy m.in. wsi, miasta, plaży... Córka bardzo lubi grające zabawki, więc i ta książka przypadła jej do gustu. :)
OdpowiedzUsuńCzy Śpiąca Królewna też została tak okaleczona jak Czerwony Kapturek? Wyobraź sobie, że wilk zamyka babcię w szafie zamiast pożreć, a Czerwony Kapturek wzywa pomoc (drwala) przez zjedzeniem przez wilka. :/
OdpowiedzUsuńW Czerwonym Kapturku lektor jest straszny. Dykcję może i ma, ale polotu, intonacji i wczucia się - zero.
Haha to trochę przekombinowali :) Losy Śnieżki raczej klasyczne: zjada zatrute jabłko, krasnoludki wkładają ją do trumny, a na końcu pocałunkiem budzi ją książę. Więc chyba tak jak w oryginale :)
UsuńŚwietne te książeczki! Moja też uwielbia takie grające i świecące. Jak będę w Polsce, to poszukam więcej takich, bo na razie ma same po angielsku.
OdpowiedzUsuńDobrze, że sprawdziłaś i polecasz, bo ja miałam do tej pory opory przed takimi książeczkami...Myślałam, że skrzeczą, trzeszczą i w ogóle są do niczego- a tu proszę!
OdpowiedzUsuńKupuję teraz córce każdą książeczkę, która mi się napatoczy (ku rozpaczy mojego męża,hihi), więc pewnie i te nabędę :)