Co-sleeping - czy spać z niemowlakiem?
Niby wszystko pięknie, ale...
Kiedy ona w końcu będzie spać w łóżeczku? Przewraca się z boku na bok, kopie, szturcha. Codzienne poranne zmartwychwstania sprawiły, że zaczęłam marzyć o eksmisji Lenki do jej łóżeczka. Ale ja sobie marzyć mogłam, ostatnie słowo należało do niej.
Konieczność pochorobowej regeneracji poskutkowała czterema nocami, gdy miałam łóżko na wyłączność. Lenka musiała odespać zakłócane gorączką noce, a ja musiałam odespać ciążę i ostatni rok. Kładłam Lenkę wieczorem w łóżeczku, potem kładłam siebie i budziłam się rano, orientując się, że Lenka w dalszym ciągu jest tam, gdzie ją położyłam. Pierwszej nocy myślałam, że trafiłam do raju. Drugiej - zaczęłam się czuć trochę nieswojo. Trzeciej - zaczęłam tęsknić...
A dlaczego właściwie Lenka ma spać w swoim łóżeczku? Po co mam wypychać ją na siłę, gdy ona ma potrzebę bycia blisko mnie? Po to, żeby za naście, dziesiąt lat, gdy będzie mieć swoje własne życie, żałować, że próbowałam ją odsunąć, zamiast czerpać garściami z faktu współspania? Czemu mam sama siebie pozbawiać tego niepowtarzalnego widoku, gdy Lenka zasypia, miętosząc róg kołdry, i wpatruje się we mnie, chcąc się upewnić, że na pewno jestem i że wciąż tu będę, kiedy otworzy oczy.
A dlaczego właściwie Lenka ma spać w swoim łóżeczku? Po co mam wypychać ją na siłę, gdy ona ma potrzebę bycia blisko mnie? Po to, żeby za naście, dziesiąt lat, gdy będzie mieć swoje własne życie, żałować, że próbowałam ją odsunąć, zamiast czerpać garściami z faktu współspania? Czemu mam sama siebie pozbawiać tego niepowtarzalnego widoku, gdy Lenka zasypia, miętosząc róg kołdry, i wpatruje się we mnie, chcąc się upewnić, że na pewno jestem i że wciąż tu będę, kiedy otworzy oczy.
Zaakceptowałam więc jej potrzebę bliskości. Zaakceptowałam też swoją chęć korzystania z tego, że ona tę potrzebę ma...
Znam to!!! :) nasz synek ma prawie 2 lata i spi z nami od ponad roku. Uwielbiam miec go blisko i przytulać w nocy. Przed ciąża uważałam ze dziecko powinno spac w łóżeczku :) rzeczywistość okazała sie inna
OdpowiedzUsuńJeśli tylko tego potrzebujecie to śpijcie razem. Jeśli daje Wam to radość i zapewnia spokój - to nie rezygnujcie z tego... To Wasz czas i nie pozbawiajie się go na siłę...
OdpowiedzUsuńBasia z nami spała tylko w ekstremalnych sytuacjach ( silne objawy ząbkowania, przeziębieniowa gorączka ) i powiem z ręką na sercu - wolę gdy śpi w swoim łóżeczku. Gdy śpi z nami, muszę spać bardzo czujnie, budzę się co po chwilkę i w ogóle się nie wysypiam, co skutkuje poważnym zmęczeniem dnia następnego. U nas zdecydowanie lepsza opcja jest : rodzice w łożu, a córa w łóżeczku :)
U Nas jest totalna samowolka w tych kwestiach - czasem Julka śpi ze mną, czasem sama w łóżeczku, a najczęściej mamy noc podzieloną pomiędzy moje łóżko, a łóżeczko. Z tym, że z powodów współspaniowych Pan Ojciec wyemigrował na materac nieopodal, więc z miejscem do spania mamy szaleństwo :) Podsumowując - dopasowuje się nocnie do córki, w końcu ona wie najlepiej kiedy potrzebuje złapać mamę za rękę w czasie snu, a ja jestem od tego, żeby te sny miała jak najlepsze :)
OdpowiedzUsuńU nas też syn śpi z nami, chociaż nie jestem tym faktem zachwycona. Może gdyby nie budził się miliona razy w nocy nie było by tak źle. Ponadto ciągle jestem skopana i nie raz budzie się w nogach zwinięta w kłębek. Więc chyba byłabym szczęśliwa gdyby syn "wyprowadził się" do siebie. Z drugiej strony gdy zdarza mu się (jakimś cudem) zasnąć u siebie to trochę tęsknię :) tak źle i tak nie dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa nawet nie wiedziałam, że współspanie zostało już jakoś nazwane:) Też śpimy razem chociaż nie chcieliśmy. Z uporem maniak odkładałam mojego smyka do łóżeczka. Nawet jeśli sam w nim zasnął to budził się kilkanaście razy i to z płaczem, ciężko było go uśpić na nowo. Kończyło się noszeniem na rękach..Od dwóch tygodni męczą go górne jedynki. Wyjść nie mogą a my... wyszliśmy już dawno z siebie:) I od tych dwóch tygodni kładziemy Bąbla w naszym łóżku, w nim zasypia i w nim śpi całą noc. Budzi się - ale od razu się uspakaja, cichnie i zasypia ponownie. Ja śpię o wiele dłużej (z 2 godzin zmiana na 5 - przyznajcie same:)). Czasami nie ma się co gorączkować i trzeba wsłuchać się w potrzeby dziecka. Jak zawsze chyba:) A jestem pewna, że kiedyś sam powie mi: mamo, chcę iść do swojego łóżka:)
OdpowiedzUsuńU nas Kuba od skończenia pół roku został przeniesiony do swojego pokoju i swojego łóżeczka. Zaczął przesypiać całe noce dopiero mając 16 miesięcy. Kiedy wyjęliśmy mu 2 szczebelki z łóżeczka, zaczęły się ok 4 rano wędrówki do naszej sypialni i przesypianie reszty nocy z rodzicami.
OdpowiedzUsuńSpałam z dzieckiem przez pierwsze dwa miesiące życia córki i w sumie cieszę się że ten etap mam już za sobą. Nie wysypiałam się, musiałam uważać żeby dziecka nie uderzyć, nie przygnieść. Uważam,że to nie jest dobre rozwiązanie. Łóżeczko jest po to, aby spało w nim dziecko, a łóżko jest dla rodziców. Poza tym po całym dniu spędzonym z dzieckiem noce wolę spędzać przytulona do męża
OdpowiedzUsuńA my raz śpimy razem a raz nie. To córcia decyduje czy tego akurat danej nocy potrzebuje. Wolę jednak gdy śpi w łóżeczku, a do nas trafia dopiero nad ranem i możemy się wtedy tulić do woli :)
OdpowiedzUsuńCzyli że kambek? Ale słodko :))))
OdpowiedzUsuńJa próbuję sobie wizualizować spanie w czwórkę :D
Dziękuję Ci za ten wpis. Moja córcia zaraz kończy 8 miesięcy i śpi nadal z nami w łóżku. Próbowałam 2 razy przełożyć ją do jej łóżeczka, ale wrzaski jakie z siebie wydawała przypominały mi sceny z Obcego czy z innych horrorów. Zrezygnowałam z tego. Lubię z nią spać, mamy szerokie łoże, mężowi też to nie przeszkadza, tylko wszyscy wokół robią wielkie oczy, jak to, śpicie z z nią w jednym łóżku? Przyzwyczai się i nie będzie chciała spać w swoim. Nie powiem, przejmowałam się i chyba nadal przejmuję takimi słowami, ale nie potrafię i nie chcę jej wyganiać z naszego łóżka. Ona jest taka cieplutka, kocham się do niej przytulać. W nocy budzi się na cycusia, tak koło 3 i potem śpimy do 6-7. Może powinnam się wstrzymać z jej wyprowadzką, aż sama będzie na to gotowa? Pozdrawiam, Ewelina
OdpowiedzUsuńTo wyobraź sobie, że Lenka ma 18 miesięcy i dalej śpimy razem :) Nie ma się czym przejmować, znam mamy, które śpią z jeszcze starszymi maluchami. Kiedyś samo się przeniesie, jeszcze nie słyszałam o nastolatku, który by spał z rodzicami ;) Pozdrawiam!
Usuń