Doidy czy słomka?
Mniej więcej dwa miesiące temu obudziłam się, że wypadałoby zacząć naukę picia z czegoś innego niż z butelki. Wybór padł na trzy różne produkty: kubek Lovi 360 (który póki co leży zapomniany, bo Lenka kompletnie nie mogła pojąć, o co w nim chodzi, ale planujemy jeszcze podjąć kilka prób), kubek ze słomką Avent i - dzięki uprzejmości www.doidycup.pl - kubeczek doidy. Całkowicie pominęłam etap nauki picia z kubka-niekapka, po konsultacji z Magdą.
Obecnie zdecydowanie wygrywa jednak kubek ze słomką Avent. W przypadku doidy to ja musiałam pełnić rolę podającego, natomiast po kubek Avent Lenka sięga sama, kiedy tylko ma ochotę się napić. Chwyta w rączki, pije i... rzuca o podłogę. Ale nie muszę się martwić, że cokolwiek się wyleje. Idealnie sprawdza się zarówno w domu, jak i na spacerze czy w podróży. Nie jest jednak pozbawiony wad. Wg mnie wystająca część słomki mogłaby być odrobinę dłuższa. Minusem jest również to, że konstrukcja dość słabo się trzyma i nieraz muszę otwierać kubek, żeby na nowo stabilnie umocować słomkę, która wpada do środka i przez to dodatkowo się skraca. Choć Lenka radzi sobie z trzymaniem kubka w rączkach, to na pewno wygodniej by jej było, gdyby posiadał uchwyty.
Odpowiadając więc na pytanie tytułowe: teraz słomka (i w podróży też zdecydowanie słomka), a gdy Lenka będzie na tyle duża, żeby wytłumaczyć jej, że piciem nie chlapie się po ścianach i podłodze - doidy.
Kurka, u nas to samo ciągle. Choć Lovi jest ok to przy rzuceniu o podłogę mniej... Przy doidy takie akcje jakmi Was, dłonią gardzi... Najlepsze są dorosłe kubki pod nadzorem póki co:/
OdpowiedzUsuńU nas tradycyjny plastikowy kubeczek świetnie się sprawdza :-) Tymczasem udanych, spokojnych i radosnych Świąt :-) Serdecznie pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńU nas bidonik z rureczką z Canpola wygrywa. Póki co ze względów praktycznych - nie daje Basi kubeczka. Z rureczką pije wtedy, kiedy ma na to ochotę ;)
OdpowiedzUsuńu nas też bidon od razu, z butli nie korzystaliśmy ani niekapków, ale jego wadą jest utrzymanie w czystości słomki od środka...teraz doidy i zwykłe kubki, czasem ze słomką, ale na noc znów muszę kupić bidon, żeby stał przy łóżku.
OdpowiedzUsuńA mój syn normalnie wypije z kubka z dziubkiem, nawet ze zwykłego z pomocą wypije, ale ten z rurką nie - nie chce i koniec, a chciałam, żeby na podróż go używał. Ale ten doidy mnie zainteresował - oczywiście do domu.
OdpowiedzUsuńZ doidy jest tak, że potrzebna cierpliwość ;) U nas załapanie trwało ze 2 miesiące (od dotykania do warg do picia pełną parą). Cały czas jej podtrzymuję, ale dozuje sobie sama.
OdpowiedzUsuńZ opcji "na wyjście" przymierzałam się do słomki, ale nie znalazłam w sklepie miękkiego bidonu (żeby móc ścisnąć, żeby załapała, że tam leci woda) i próbowałam ze zwykłymi słomkami. No bez szału, bez szału. Powiedziałabym, że bez efektu nawet ;) Ale odkryłam w biedrze malutkie butelki z wodą z dziubkiem (zamknięcie kiepskie, ale trudno). Jest radość, że może pić tak jak mama: z gwinta :D
U nas sprawdza się picie z najzwyklejszych słomek. Załapała od razu i tak najbardziej lubi pić.
OdpowiedzUsuń