Łobuzerski błysk w oku
Taka malutka. Nawet roczku jeszcze nie ma. Wydawać by się mogło, że taki człowieczek jest raczej bezbarwny. Ot, takie dziecko, które zachowuje się jak... dziecko. A bzdura! Do niedawna jeszcze sama tak myślałam. Teraz wiem, że już u 11-miesięcznego niemowlaka można dostrzec zarys konkretnych cech, które składają się na jego kształtującą się osobowość.
Widzę te cechy u Lenki. Jest niezwykle pogodna. Musi być naprawdę bardzo zmęczona albo wybitnie znudzona, żeby marudzić. Uwielbia się uśmiechać. Do wszystkich. Do pani w sklepie, do bobasa bujającego się na huśtawce obok, do mijanej na spacerze staruszki. W obecności obcej osoby zachowuje dystans przez kilkanaście pierwszych minut, trzymając się mojej nogi. A już po chwili bawi się z tym kimś na całego.
Sądziłam, że będzie nieśmiałą, spokojną dziewczynką. Tymczasem okazuje się, że pod naszym dachem chowa się odważny łobuz. Wszystkich zaczepia, inicjuje kontakt. Sprawia wrażenie, jakby nieustannie kombinowała, co tu zbroić. A nawet jak zbroi, to tym łobuzerskim uśmieszkiem mnie rozkłada na łopatki.
Niezwykle bawi mnie widok, gdy Lenka odczuwa... frustrację. Kiedy kartki książeczki się skleją i nie może jej otworzyć. Albo kiedy jeden klocek nie pasuje do drugiego. Wykrzywia wtedy buźkę w charakterystyczny sposób i wydaje przeciągły dźwięk, który przetłumaczyć by można jako "ożesz no, zaraz mnie trafi!".
Nie jest typem przylepki. Nie przepada za przytulaniem się. Nie usiedzi na miejscu, nieważne, czy to na kolanach, czy w wózku, czy na rękach. Po sekundzie zaczyna się wiercić i domaga się postawienia na nóżkach, aby dalej ruszyć w świat. Może dlatego tak szybko zaczęła chodzić. Bo jest niezwykle ciekawska, ruchliwa i żądna przygód.
coś czuję że mój Oluś też taki będzie, malutki łobuz który swoim spojrzeniem będzie rozkładał mnie na łopatki ;)
OdpowiedzUsuńMój starszy taki jest - choć z jedną różnicą, bo on raczej marudny. Teraz ma 3 lata, pyskuje, neguje nawet podstawowe zasady, wszędzie włazi, celowo psuje wszystko, co mu wpadnie w łapki, zadaje absurdalne i niewygodne pytania, unika fizycznej bliskości, prowokuje i cieszy się, kiedy uda mu się nas wyprowadzić z równowagi. Z tego, co piszesz - Lenka będzie podobna. A mój drugi syn, jej rówieśnik, to spokojny, uległy, niezbyt pewny siebie człowieczek z przyklejonym do paszczy uśmiechem, uwielbiający głaskać i tulić każdego w zasięgu łapek. Choć licho wie, co z nich jeszcze wyrośnie.
OdpowiedzUsuńTo mnie nie pocieszyłaś ;)
UsuńJa tam nie wiem jeszcze co z mojego wyrośnie ;)
OdpowiedzUsuńMoja córcia z kolei jest bardzo nieśmiała, w domu rozrabia, gada, śmieje się, ale jak nie jest u siebie to od razu dystans i powaga :)
OdpowiedzUsuńCudna jest, wyrośnie z niej fajna kobitka
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo bawi frustracja i złości malucha :D Nie daję tego po sobie poznać, gryzę wargi, no ale bawi mnie i już :)
OdpowiedzUsuń