Jak nie wrócić do formy po porodzie
Niech trasa twojego codziennego spaceru z wózkiem prowadzi obok cukierni. A w niej: tak, to one! Kruche, owsiane, z czekoladowymi kawałeczkami, które zerkają na ciebie i wołają: zjedz mnie, zjedz mnie, zjedz mnie...
Niech twój mąż, który początkowo cię wspierał, a jakże, dzieli się z tobą swoimi gastronomicznymi pragnieniami. Roztaczana przed twoim tęsknym spojrzeniem wizja smakowitej pizzy jest tak kusząca, że w końcu ulegasz. Pierwszy raz, drugi, trzeci...
No, to tak w zawoalowany sposób chciałam przekazać, że wróciłam do punktu wyjścia. Mam nadzieję, że wam poszło lepiej.
Przybijam wirtualną piątkę. Osiągnęłam wagę sprzed ciąży na 1 dzień. ;p Ale nie jest tak źle, umiem się maskować. ;)
OdpowiedzUsuńHaha, nie żebym się śmiała, ale rozbawił mnie ten jeden dzień :) No bo dobre i to, czasami w ogóle się nie udaje :) Buźka Dziewczyny!
UsuńZwalam winę na jeszcze trwającą zimę.. ;p Ale na wiosnę to ja jeszcze pokażę na co mnie stać. ;) Na plusie mam niewiele, ale uparcie się to trzyma, cóż... więcej ruchu potrzeba.
Usuńaż ciekawa jestem jak to będzie u mnie ;) w zeszłą wiosnę bez wielkich wyrzeczeń udało mi się schudnąć 5 kg (i w sumie to był pierwszy raz, kiedy rzeczywiście udało mi się taki efekt osiągnąć), więc liczę że i po porodzie jakoś dam radę!
OdpowiedzUsuńhttp://kamperki.blogspot.com/2015/02/5-prostych-krokow-jak-nie-schudnac-po.html
OdpowiedzUsuńWitajcie w naszej bajce ;)
Ja ćwiczyłam zawzięcie, przez 1,5 miesiąca :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie dałam rady więcej, okazało się, że tarczyca mi się daje tak we znaki i stąd moje złe samopoczucie itp. Podleczę i jadę dalej z koksem!
Niestety, każda z nas musi zwalczyć w sobie jedzeniowego demona :-).
OdpowiedzUsuńGosia, ja mam wagę sprzed ciąży, ale skończyło się rumakowanie i dalej chudnąć się nie da. Też mam trasę spacerową koło ciastek krzyczących 'zjedz mnie' i w ogóle mam nadzieję chwilowo dość fatalną dietę i poczucie że powinnam coś z tym zrobić. Ale jeszcze do tego nie przyszłam. Może po Wielkanocy?:>
OdpowiedzUsuń