Samanta Mysiwór, czyli czym NIE kierować się przy wyborze imienia

10:22 Gosia Komentarzy: 15


Popularnością. Generalnie są dwa podejścia: jedni wybierają imiona będące na topie (bądź celowo ich unikają), drudzy z kolei owej popularności w ogóle nie biorą pod uwagę. Ja zdecydowanie należę do grupy drugiej. Coroczne zestawienia hitowych imion traktuję jako ciekawostkę, a nie kluczowe kryterium przy nazywaniu dziecka. Od początku wiedzieliśmy, że jeśli będzie dziewczynka, to na pewno Lenka. Nie dlatego, że popularne. Tak po prostu bardzo nam się podobało. Po urodzeniu utwierdziliśmy się w tym przekonaniu, bo nasza córeczka to, no, właśnie taka fajna Lenka. Imię pasuje idealnie (tak, wiem, że każda matka tak powie o swoim dziecku). A że będzie mieć tuzin koleżanek o takim samym imieniu? W mojej licealnej klasie było 7 (siedem!) Agnieszek (pomijam fakt, że to również moje drugie imię). Nie było z tego tytułu żadnych problemów czy niedogodności, a wręcz przeciwnie: przy wywoływaniu do odpowiedzi zawsze jedna Agnieszka miała cień nadziei, że chodzi o tę drugą Agnieszkę.

Nazwiskiem. Zawsze mnie zastanawiało, czemu rodzice decydują się nadać imię podobne do nazwiska. Wiecie, chodzi mi o Andrzeja Andrzejewskiego, Łukasza Łukasiewicza czy Aleksandrę Aleksandryjską. Że niby łatwiej zapamiętać? Za każdym razem, jak słyszę takie zestawienie, odnoszę wrażenie, że rodzice chcieli, żeby było zabawnie. Mnie to nie przekonuje.

Kompleksami i fanaberiami. Samanta Mysiwór. Andżelika Kloc. Vanessa Fjut (kolejna rzecz, która mnie dziwi: czemu osoba o takim nazwisku go nie zmieni; podejrzewam, że gdyby nazywała się Dupa, od razu złożyłaby taki wniosek). (twórczość własna, podobieństwo do rzeczywistych osób przypadkowe). Imię pasujące do nazwiska jak pięść do oka. W takich przypadkach odnoszę wrażenie, że rodzice chcieli zawalczyć nieco z własnymi kompleksami i podnieść poczucie własnej wartości, nadając obcobrzmiące imię, które zrekompensuje dziwne nazwisko.

Do tej grupy zaliczę też imiona typu Fabienne, Etienette, Alika, Brajan. Jak łatwo się domyślić, wybierane zwykle przez celebrytów dla odróżnienia się od plebsu. Z tym większym niepokojem przyjmuję więc informację, że od marca bieżącego roku będzie można nadawać imiona obcojęzyczne. O ile w przypadku rodzin mieszanych jest to dobre rozwiązanie, o tyle obawiam się, że niektóre osoby fantazja poniesie zbyt daleko.


Zdjęcie: Photo credit: kaatjevervoort / Foter / CC BY

15 komentarzy:

  1. Moja córcia, która planowo ma przyjść na ten świat będzie Laurą :-) Mąż długo protestował, ale potem faktycznie się przekonał do tego imienia. Na początku myślałam o Lenie albo o Lilianie, ale tutaj protest męża był stanowczy i powiedział, że nie odpuści :-) A jak jeszcze nie wiedzieliśmy jakiej płci będzie nasza kruszyna to dla chłopca obstawialiśmy Jakuba. I też nie patrzyliśmy na popularność. Po prostu od zawsze podobało się nam to imię i jeśli następny będzie chłopczyk to będzie Jakubem :-)

    Co do dziwności imion to zdecydowanie się zgadzam. Mam w rodzinie Jessikę i Jordana. Oczywiście nie mają nic wspólnego z Anglią czy Ameryką. Mieszkają w małym miasteczku na podlasiu. Wśród znajomych jest też mała Mia. Nie rozumiem czym kierują się rodzice nadając takie imiona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi osobiście podoba się dużo znanych polskich imion. Ale nie chciałam dawać Kamilowi imienia z pierwszej dziesiątki. Chciałam aby było znane na tyle, że nie śmieszne, ale i również proste i ładne. Ale wybieranie imion po celebrytach to już przesada! ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy już dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli córeczkę, to zdecydowaliśmy, że będziemy mieć Julkę. Wkrótce jednak zdecydowaliśmy, że Julki nie chcemy, bo jest ich teraz na pęczki i owszem dla nas będzie wyjątkowa i jedyna, ale w tłumie będzie tylko jedną z wielu.
    Tak więc postanowiliśmy na Basię. W naszej miejscowości i okolicy - jest jedyna i wyjątkowa. A przy tym to imię tak bardzo do niej pasuje - czasami to mały aniołeczek - Basia, ale wstępuje w nią czasami diablica i psotnik i wtedy jest Baśką :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybór imienia to często pole do popisu dla rodziców, niestety.. Często ponosi ich fantazja nie w tym kierunku co trzeba. My odkąd dowiedzieliśmy się o dziecku wzieliśmy kalendarz i wypisalismy te imiona, które nam się podobają i tak dla dziewczynki oboje spisaliśmy Róża. I było wiadomo, że będzie właśnie Różyczka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Samanta Mysiwór make my day:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na moim osiedlu tez pełno Brajanów,Colinow,Dzesik..A wczoraj przeczytałam jeszcze ze USC zatwierdziły w mijającym roku takie imiona jak Żyraf,Myszon, Jarzyna.Wiadomo ze nic mi do tego jakie imiona rodzice nadają dzieciom ale te 3 to wg mnie już grube przegiecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby takie imię wybrać...

      Usuń
  7. U nas sprawa była prosta... imię miało się podobać nam, nie patrzyliśmy się, czy jest popularne, czy nie.
    Ja chciałam Alicję ale mąż był niechętny. Wybrał Aleksandrę, ja ten wybór zaakceptowałam... i szczerze powiedziawszy bardzo przyzwyczaiłam się do tej naszej Oli :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Matka co Ty ostatnio masz takie natchnienie ze posta za postem piszesz ?: P Dziecko u dziadkow ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nie :) osiągnęłam poziom zajebisty w zarządzaniu czasem ;))

      Usuń
  9. Dżejsika :D
    Wiesz ja się zawsze zastanawiam dlaczego w USA wciąż jest tylu Dicków :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja najbardziej nie rozumiem dziwnych imion (Żyraf, Fontanna, Belzebub - tak, takie rzeczy tylko w stolicy) oraz zagranicznych z polską pisownią - o ile rozumiem, że Jessice będzie łatwiej na emigracji niż np. Bożenie, o tyle nie rozumiem "potworków" w stylu Brajana... A próba wyjaśnienia urzędnikowi np. w Londynie jak się pisze Dżesika może przypominać słynną scenę z "jak rozpętałem drugą wojnę światową":
    - Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, miejsce urodzenia: Chrząszczyżewoszyce, powiat Łękołody

    OdpowiedzUsuń
  11. nasza pierwsza jest KARINA - nietypowo, nie wszystkim się podobało, ale dla nas liczyło się to, że nam się podoba. Otoczenie zaakceptować musiało :)
    Młodsza ma na imię Maja i wcale nie myśleliśmy o tym, że to jedne z 3 najpopularniejszych imion w Polsce - nawet się zdziwiłam, bo u nas mało Mai ;)
    Moja przyjaciółka ma Kevina i Vanessę i pomimo, że mi się nie podoba to im tak. Ważne, żeby dziecka imieniem nie ośmieszyć.

    OdpowiedzUsuń
  12. To nasza polska przypadłość, że dziwimy się imionom, które "naszym zdaniem - są dziwne"... Za granicą, i nie myślę tu tylko o Stanach czy Anglii nie ma w tym nic dziwnego, że dziecko nazywa się jak owoc, miasto czy rzecz do której rodzice mają sentyment. Niech każdy nazywa swoje dzieci jak chce, nikomu nic do tego. Problem jest w czymś innym, rodzice, którzy decydują się na oryginalne imię muszą mieć na tyle rozumu aby później, gdy dziecko spotka się z kpiną koleżanek o imieniu Lenka, Julka czy Wiktoria, wytłumaczyć mu na spokojnie cała sytuację i wzmocnić jego samoocenę...

    OdpowiedzUsuń