Lenka: 9. miesiąc
Taki mały człowieczek. Siedzi, trzymając w łapkach zabawkę i z maksymalnym skupieniem analizuje jej każdy szczegół. Analizie tej towarzyszy intensywny monolog, zawierający słowa "mamma", "dididaadaaa" i - jeśli akurat zbliżam się z łyżeczką - "am!". Gdy zabawka się znudzi, sprawnie zmienia pozycję i w tempie błyskawicy czworakuje do wybranego celu. Jeśli po drodze natrafi na coś, na czym mogłaby się wesprzeć, w momencie staje na nóżki i pędzi dalej, podpierając się ściany, stołu czy szafy. Od czasu do czasu spogląda na mnie lub tatę i zaczepnie się śmieje.
Zmiany, jakie zaszły w ostatnim miesiącu w zachowaniu Lenki, są niesamowite. Przemieszcza się po całym mieszkaniu, co, przyznam, bywa dość męczące. W każdym zakamarku, rogu mebla, śliskim dywaniku zaczęłam dostrzegać zagrożenie. Bo, niestety, to zagrożenie faktycznie istnieje. Lenka pędzi przed siebie, nie patrząc na to, że zaraz wpadnie w drzwi czy uderzy głową o brzeg biurka. Coraz częściej zdarza jej się stać bez żadnej podpory. Jeszcze miesiąc, dwa i zapanuje u nas jeszcze większy chaos, niż jest obecnie. Ogłoszenie lokalne: dodatkową parę oczu chętnie kupię.
W końcu pojawiły się ząbki: obie dolne jedyneczki. Jak tylko wyszły na powierzchnię, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki skończyły się dramaty poprzedzające drzemki. Przestała też wpadać w nagłą histerię, niespowodowaną niczym konkretnym, dla której jedynym ukojeniem były moje ramiona. Ostatnio nawet mogę zostawić ją pod opieką innej osoby, co jeszcze 2-3 tygodnie temu było nie do pomyślenia: każde moje zniknięcie za drzwiami kończyło się wspomnianą histerią.
Sama wkłada sobie smoczka do buzi. Tak, wiem, że generalnie nie jest to powód do dumy, ale strasznie mnie to bawi i rozczula. Szuka, kręci, kręci, aż obróci dobrą stroną i cmok.
Po krótkim buncie łyżeczkowym, spowodowanym prawdopodobnie chorobą i nauczeniem się, że na łyżeczce znajduje się paskudny antybiotyk, wszystko wróciło do normy. Zajada, aż miło. Kaszki jaglaną i mannę, zupki warzywno-mięsne lub warzywno-rybne, owoce. Generalnie je wszystko, co jej podam.
Pomijając wspomniany dwutygodniowego epizod chorobowy, jest okazem zdrowia. Biorąc pod uwagę to, że w czerwcu planujemy posłać Lenkę do żłobka, zdecydowaliśmy się na szczepienie przeciw pneumokokom. A ja już zaczynam się stresować, jak Lenka zniesie pobyt w żłobku. Choć pytanie powinno raczej brzmieć: jak ja zniosę takie rozstanie.
Czyli rośnie zdrowo:) Pocieszyłaś mnie z tymi zębami, bo u nas jeszcze nie ma ani jednego a już siódmy miesiąc leci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To takie rozczulające jak dziecko samo wkłada sobie smoczek ;)
OdpowiedzUsuńU nas także dwa ząbki pojawiły się pod koniec 9 miesiąca i wszystko stanęło. Juz jest 13 miesiąc, a innych ząbków nie widac. Pomimo to jestem dobrej myśli. Życzę zdrówka małej:-) Wszystkiego dobrego :-)
OdpowiedzUsuńSłodka :) i jak szybko rośnie! Cudze dzieci ponoć najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńŚliczna masz córeczkę ;)
OdpowiedzUsuńCudna dziewczynka i b.ważne, że zdrowo rośnie :)
OdpowiedzUsuńMały, wielki człowiek :) rodzice się niepokoją, a ona z zawzięciem poznaje i odkrywa wielki świat :)
OdpowiedzUsuń