Postanawiam
Miało już nie być tematów noworocznych. Miałam też nie robić postanowień, które zresztą bojkotuję od kilku lat. Ale tym razem muszę jedno zrobić. Nie żebym specjalnie chciała. Nie żebym nawet była zadowolona z tego, że muszę je zrobić. Ale kiedy patrzę w lustro, to postanowienie samo wyłania mi się z tyłu głowy:Zrób coś z tym brzuchem!
Nie jest tragicznie ani nawet bardzo źle. Ale nie jest też rewelacyjnie. Nigdy zresztą nie mogłam pochwalić się deską w miejscu, w którym powinien znajdować się brzuch. Zawsze był lekko zaokrąglony, taki ot kobiecy brzuszek. Teraz jest brzuchol. 2 kilogramy na plusie, które pojawiły się ostatnimi czasy, najwyraźniej zadomowiły się właśnie w tej okolicy. Mogę pocieszać się, że przecież urodziłam dziecko, więc mi wolno (słowa Pe). Mogę nawet próbować udawać przed samą sobą, że dalej swój brzuch lubię.
No ale lubię coraz mniej. Więc doszłam do wniosku, że najwyższa pora zacząć działać. I tu pojawia się problem. Bo ćwiczyć nie lubię. Do wszelkiego rodzaju aktywności fizycznej podejście mam takie: "wy sobie ćwiczcie, ale mi dajcie święty spokój". Nie lubię i już. Dieta? W życiu żadnej nie stosowałam, a ich mnogość i zróżnicowanie sprawia, że się zwyczajnie gubię.
Nie za bardzo więc wiem, jak zabrać się za realizację tego postanowienia (nie wróży mi to sukcesu, co?). Na początek planuję wprowadzić niezawodną i prostą dietę ŻM (dla niezorientowanych: Żryj Mniej). Do tego dodam jakiś dobry balsam ujędrniający (coś? ktoś?) i czerwoną herbatę (ponoć działa odchudzająco, z naciskiem na "ponoć"). Bez gimnastyki pewnie się nie obejdzie, ale to zostawiam na koniec, gdy już z rozpaczy zacznę się chwytać każdego sposobu.
Jak tylko mój brzuch osiągnie stan zadowalający, nie omieszkam się z wami tą wieścią podzielić. Obym tylko nie musiała z tym czekać do następnego grudnia.
www.acefitness.org |
G.
Ja się wzięłam za brzuch już przed świętami, ale święta przyszły i działania zostały zaprzestane. Mam więc w planie też zacząć od nowego roku, bo mimo iż tragedii nie ma, to jednak chciałoby się wyglądać lepiej.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki w takim razie za realizację postanowienia :)
UsuńJa już od jakiegoś czasu zaczęłam intensywniej działać w tym kierunku. Zrezygnowałam ze słodyczy, sporo się ruszam, ale przede wszystkim to ćwiczenia konkretnie na brzuch (wydaje mi się, że lepiej ich nie traktować jako ta ostatnia deska ratunku). Powoli efekty widać ;) Powodzenia w Twoich zmaganiach!
OdpowiedzUsuńNo właśnie słodyczy to ja ogólnie mało jem, więc nawet nie mam z czego rezygnować. A jakie ćwiczenia robisz?
UsuńOd porodu mineło już pół roku, i jak reszta ciała wróciła do siebie tak brzuszek nie wygląda jak przed ciążą. Nie noszę już obcisłych rzeczy, wybieram te bardziej luźne lub takie które maskują to i owo. Powinnam ćwiczyć ale nie mam siły na to.
OdpowiedzUsuńŻyczę sukcesów!
Ja mam tak samo: kiedyś bez wahania zakładałam obcisłe bluzki, a teraz to głównie luźniejsze tuniki.
UsuńJa postanowiłam (ale po cichu nie chwaląc się za bardzo innym) zacząć dbać o dietę i wrócić do ruchu. Ale jak wrócić do biegania kiedy nocki nieprzespane?! Ledwo Hanka zaczęła wydłużać przerwy, to dostała kataru i wszystko trafił szlag:(
OdpowiedzUsuńNa zwisy na brzuchu polecam masaż bańką chińską (taką gumową do kupienia w sieci) na oliwce z Ziai takiej antycellulitowej, naprawdę działa (tylko czemu ja się nie masuję?!)
O, nie słyszałam o tym masażu. Chętnie przetestuję :) A jak często trzeba go robić, żeby były efekty?
UsuńKiedyś robiłam codziennie wieczorem po kilkanaście minut i widziałam efekty już po tygodniu, tylko czasem siniaczki małe się robiły, ale potem naczynka się zahartowały
UsuńEch ci kochani mężczyźni. Ja też słyszę, że przecież dziecko urodziłam, to czego oczekuję. Helooołłł! 8 miesięcy temu?!
OdpowiedzUsuńŻyczę sukcesu ze zrealizowaniem pierwszego (?) postanowienia. Prawdopodobnie bez ćwiczeń się nie obejdzie, ale na pewno dasz radę. No bo jak nie Ty, to kto?
Spokojnej nocy :D i jak to mówią... oby stary rok nie był gorszy niż nowy ;)
Dzięki, Ty mnie zawsze potrafisz zmobilizować :)
UsuńPowodzenia ale bez ćwiczeń ani rusz ;) po za tym, MŻ to taka dieta, kiedy jesz wszystko. A tu wystarczy ograniczyć, albo najlepiej całkiem wyeliminować cukier!
OdpowiedzUsuńTeż mam po ciąży problem z brzuszkiem, wszyscy mi mówią, że przesadzam ale ja źle się z nim czuję. Ja lubię ćwiczyć, z tym, że w domu mi to nie idzie... siłka mnie zawsze mobilizuje, tylko teraz nie ma jak jeździć...
No właśnie, jakoś źle nie wyglądam, zwłaszcza jak ubiorę tunikę, ale po prostu nie czuje się komfortowo w 100% sama ze sobą. A to znak, że trzeba coś z tym zrobić.
Usuń