Siateczka do owoców (i nie tylko) Canpol babies
Taka skarpeta. Tak wygląd siatki podsumował Pe, gdy zobaczył, jak Lenka wpycha ją sobie do buzi. Może i skarpeta, ale z używania jej ma całkiem sporo frajdy.Siateczka do podawania owoców to typowy gadżet, który można mieć, ale równie spokojnie można sobie żyć i bez niego. Zobaczyłam ją w sklepie i pomyślałam: "a w sumie... czemu nie?". I kupiłam.
Do siateczki ładuję owoce (ponoć niektóre mamy używają jej do podawania zupki, co - jak dla mnie - jest trochę pozbawione sensu, no ale, co kto woli). Przykładowo: kroję w kostkę jabłko, gruszkę bądź winogrono (w różnej kombinacji), wkładam do siatki i gotowe.
Lenka wkłada do buzi i ciamka, aż miło. Oczywiście, nie należy traktować tego jako posiłku. Dla nas jest to miła, zwykle poobiednia, zabawa. A i przy okazji Lenka siorbnie trochę soku. Rzecz jasna, sporo tego soku ląduje dookoła, ale cóż - mój perfekcjonizm już dawno uleciał z dymem, gdy rozpoczęłyśmy rozszerzanie diety.
Nie niezbędne, ale fajne, ciekawe i - co najważniejsze - podoba się Lence.
Cena: ok. 25 zł.
Fajne, chyba też kupię :)
OdpowiedzUsuńmiałam takie samo podejście; w zestawie, który kupiłam była jedna dodatkowa siateczka - jak się obie zużyły nie kupowałam już zapasowych - gadżet bez którego mogliśmy się obejść :)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że ona z ćwiartką miękkiej gruszki by sobie poradziła super i bez tej siateczki!
OdpowiedzUsuńZupka z siateczki... no powodzenia. Ja z tych jawnoantygadżetowych, to sobie daruję. Aczkolwiek nabędę kilka do gabinetu do terapii karmienia - dla opornych mam/dzieci/babć etc. Zawsze to jakieś żucie i gimnastyka :)
OdpowiedzUsuńFajnie malutka z niej zajada :) U nas się nie sprawdziła, mała się krzywiła..aż sama spróbowałam czemu jej nie idzie.. i od tamtego czasu już jej nie daje, mi też nie podszedł smak siatki ;)
OdpowiedzUsuńMamy takie i jak dla mnie to fajna sprawa. Wkładam albo jabłko albo kawałek skórki chleba, zabawa murowana :)
OdpowiedzUsuńUdało mi się jednak dorwać o wiele taniej w Biedronce, za 4,99 zł :)
Mamy taką siateczkę, była kiedyś w Biedronce za 5 zł i kupiłam (będąc jeszcze w ciąży), teraz czekamy na rozszerzanie diety i pójdzie w ruch :D
OdpowiedzUsuńCzasem siateczka jest zbawienna, bo nigdy nie wiesz, kiedy dziecku wyjdą zęby. Pierwszy na niej nauczył się gryźć, bo dłuuugo (do końca 10 miesiąca życia) nie miał czym chrupać stałych rzeczy - a-ni-jed-ne-go-zę-ba;>
OdpowiedzUsuńPoza tym u nas to było pół godziny totalnego spokoju, bezcenne;]
Tak się nad tym zastanawiałam, czy nadaje się dla 5 miesięcznego bobaska jako masażer na dziąsła. u nas zeby jeszcze nie ida choc juz wszystko laduje w buzi wiec tak jak piszesz moze chociaz soku by się mój Jasio trochę napił :D
OdpowiedzUsuń