Wyprawkowe hity
Laktator Lovi Prolactis. Wychwaliłam go już tak, że bardziej się chyba nie da. Towarzyszył mi codziennie przez okres pięciu miesięcy. Sprawdził się doskonale. Nie potrafię wskazać ani jednej wady. Prosty w użyciu, niezawodny, odciąga szybko i bezboleśnie. Naprawdę świetny, godny polecenia sprzęt. Więcej przeczytacie tu.
Rożek. Zdecydowanie hit. Najpierw, gdy Lenka była malutka, używany w wersji z wkładką usztywniającą. Później - bez wkładki, jako rożek miękki. Lenka go uwielbiała. Nawet wtedy, gdy już z niego wyrosła i wszystkie jej kończyny radośnie się wietrzyły. O miłości do rożka przeczytacie tu i tu.
Pieluszki tetrowe. W ciągłym obiegu od pierwszych dni życia Lenki. Kompletując wyprawkę, zakupiłam chyba z 20 sztuk. Myślałam, że trochę mnie poniosło i połowa z nich będzie leżeć nieużywana. Myliłam się. Używam ich non stop. A to do ochrony ramienia przed ulaniem podczas odbijania, a to do otarcia buźki z zupki, a to do wytarcia rączek po zajadaniu chrupek kukurydzianych. Jak dla mnie: niezbędne. I to w ilości hurtowej.
Aspirator NoseFrida. Cudo. Niezastąpiony podczas katarku. Więcej o aspiratorze przeczytacie tu.
Twardy przewijak. Taki mocowany na łóżeczku. Idealny zarówno do przewijania, jak i podczas kąpieli do rozbierania/osuszania/ubierania. Oczywiście tylko do czasu, kiedy dziecko zaczyna przekręcać się na boki.
Zawieszki do smoczków. Jeśli dziecko jest smoczkowe, zawieszki są wg mnie niezbędne. Dzięki nim uniknąć można długich poszukiwań zaginionego smoczka, co bywa szczególnie uciążliwe w nocy, gdy i ciemno, i matka zaspana.
Mr B. I kit, i hit. Jako termofor - kit, bo użyty raz. Jako zabawka - zdecydowanie hit. Lenka pokochała Mr B od pierwszego wejrzenia i przez długie tygodnie był jej ulubioną zabawką. Zresztą wciąż chętnie go ciamka. Więcej o Mr B przeczytacie tu.
Mister B czeka i jestem ciekawa, jak się sprawdzi. Na razie użyłam go dla siebie, jako termofor :-) A synkowi niechby posłużył chociaż jako zabawka, to będę zadowolona :-) z kolei fenomenu fridy nie rozumiem, u nas to kit nad kity. Nigdy nie udało mi się tym nic wyciągnąć, tylko się zapowietrzałam i frustrowałam. Kupiliśmy Katarek i od tej pory odkurzacz wykonuje brudna robotę...
OdpowiedzUsuńU nas Katarek odpada, bo Lenka boi się odkurzacza i zaczyna płakać, gdy go słyszy. Więc podejrzewam, że w połączeniu ze wsadzaniem jej czegoś do nosa, doprowadzilibyśmy do ataku histerii :)
UsuńDobry zestawik. Sama się dziwię, że kiedy szukałam info o wyprawce to dużo mam negowało sensowność przewijaka, a u mnie też byłby na liście hitów.:D Też mamy Mr B i jako termofor-usypiacz się sprawdza, na spacery bierzemy go też. A miś przeuroczy. Ręcznik z kapturkiem <3 Chyba sobie też ogarnę, bo zawijańce z ręcznika jakimś cudem zawsze spadają mi na twarz. Pozdrawiam.:)
OdpowiedzUsuńPrzewijak jest super :) Aż mi szkoda było, jak musiałam z niego zrezygnować, gdy Lenka zaczęła się niebezpiecznie na nim wiercić.
UsuńMam podobne spostrzeżenia. I też dziwię się jak można bez przewijaka. Bardzo sobie chwalę swoją stację do przewijania i wszystko mam w jednym miejscu- leki, kosmetyki, pieluchy itd.
OdpowiedzUsuńU nas podobnie, tylko katarek zamiast nose fridy, no tego Mr. B nie mieliśmy.. :)
OdpowiedzUsuńtak twardy przewijak to fajna rzecz - nie trzeba się niepotrzebnie schylać - na początku, jak Leon był taki malutki, to ten przewijak na stałe miałam na łóżeczku :)
W sumie mogę się zgodzić ze wszystkim :) Jedynie Me B nie znamy, ale wygląda na takiego którego można pokochać :)
OdpowiedzUsuń