Lenka: 4. miesiąc

19:42 Gosia Komentarzy: 6

Gdybym miała jednym wyrazem określić czteromiesięczną Lenkę, użyłabym słowa: rozumna. Do tej pory przypominała nieporadnego pączusia, teraz z zaciekawieniem przygląda się wszystkiemu, co znajdzie się w zasięgu jej wzroku. Rozkosznie się uśmiecha, coraz częściej śmieje się w głos. Chwyta zabawki i z ogromną fascynacją w oczach przygląda się im z każdej strony i analizuje, czy ten oto fragment już ciamkała czy jeszcze nie. Słodko grrrucha i - co doprowadza mnie czasem do bólu głowy - coraz głośniej skrzeczy i piszczy, szczególnie gdy zbyt długo (czyt. dłużej niż 5 minut) mnie nie widzi. Czasem więc nasz dzień wygląda tak, że Lenka drze się wniebogłosy, podczas gdy ja w pośpiechu wrzucam coś do gara (matka, wbrew pozorom, nie czerpie energii z powietrza, lecz czasem też coś musi zjeść).

Lenka polubiła leżenie na brzuszku. Z łatwością obraca się z pleców na bok oraz z brzuszka na plecy. Gorzej w przeciwnym kierunku, czyli z pleców na brzuszek. Dwa razy zdarzyło jej się wykonać coś na kształt raczkowania, czyli leżąc na brzuchu i odpychając się nóżkami, pokonała kilkadziesiąt centymetrów. Ale póki co to raczej wypadek przy pracy. Podejmuje też pierwsze próby siadania, zwykle podczas karmienia, które przez to zaczyna przypominać konkurs w trafianiu butelką do celu.

Ząbki chyba powoli zaczynają doskwierać. Dziąsła są wyraźnie rozpulchnione i nieraz z jej buziuli dochodzą odgłosy "zgrzytania". Włosków na głowie coraz więcej, pucusie coraz bardziej krągłe. A dźwiganie jej jest już nie lada wysiłkiem (6300 g mięciutkiego ciałka). 

Jak się karmimy? Pokarm odciągam rzadziej, 2-3 razy na dobę. Z premedytacją. Szczerze mówiąc, mam już po dziurki w nosie tego dojenia, więc rozpoczęłam "odstawianie". Oprócz mojego mleka dostaje więc też Bebilon, zwykle 2-3 porcje na dzień. W wieku 3,5 miesiąca Lenka skosztowała po raz pierwszy soku z jabłka, kilka dni później - soku z marchewki, a dwa dni temu - zupki z ugotowanej marchewki i selera. Jabłko przyjęła z lekkim skrzywieniem, do soku z marchewki podeszła dość obojętnie, a po zupce oblizywała się ze smakiem. Pomijam fakt, że podczas karmienia połowa smakołyku ląduje na śliniaczku i na mnie. Grunt, że próbuje. Wszystko oczywiście w ilości zaledwie kilku łyżeczek. 


Takie mam pucole


A tu się zadumałam

6 komentarzy:

  1. Ale ten czas leci, dopiero co była taka maleńka, a już z Lenki mała pannica się robi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas największym hitem było jabłuszko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Ty fajna jesteś Lenko:0 Podziwiam Cię, za tę Twoją laktatorową walkę, ja bym pewnie odpuściła dużo szybciej, bo laktator to coś czego szczerze, szczerze nienawidziłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaaa, ale Lena się zmieniła! Cudna jest, taki rozumy wzrok, no naprawdę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na skrzeczenie i wołanie mamy najlepszy jest leżaczek. Ja sadzam Hankę w leżaczku i stawiam go w kuchni, gotuję i opowiadam małej co robimy i jest względny spokój.
    P.S. Zadumana Lenka jest cudna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczny pączuś :D Mamy rówieśniczki, moja Kornelka też 4 miesiące skończyła, i uwielbiam te jej pucołowate poliki :) Czytając twoje wpisy czuję się jakbym sama je pisała tak mi się większość rzeczy zgadza! U mnie też jest dużo skrzeków i pisków, do tego ząbkowanie, które trwa już ponad miesiąc i mała dość ciężko je przechodzi. Poza tym uwielbia pozycję na brzuszku, z przewracaniem problemów już nie ma, co mnie nie raz dobija bo wystarczy się odwrócić, a ona hop i na brzuch. Niesamowicie utrudnia to zasypianie, bo jak wcześniej potrafiła sama zasnąć, teraz muszę przy niej siedzieć, albo unieruchamiać poduchami, żeby się nie przekręcała :P

    A moją ulubioną nowością ostatnio jest łapanie nóżek. Cudownie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń