Mr B - aj law ju!

11:20 Gosia Komentarzy: 16


Na pierwszy rzut oka całkiem niepozorny. Taki jakiś kwadratowy i płaski. Z małymi uszkami. Cienkimi nóżkami. A tu proszę, Lenka pokochała go wielką niemowlęcą miłością.

Mr B to zabawka-termofor, ciesząca się dość dużą popularnością w blogosferze. Teraz już wiem dlaczego. Po pierwsze: kolory. Nie będę się nad tym tematem zbyt długo rozwodzić, bo sprawa jasna: czerń, biel i czerwień. Po drugie, cienkie rączki i nóżki, idealne, aby uchwycić je malutkimi dziecięcymi łapkami. Po trzecie, metki. Ta kwestia też raczej nie wymaga dodatkowego wyjaśnienia. Po czwarte, płaski i miękki. Z łatwością można go przytulić i wymiętosić na wszystkie strony.

Mr B jest obecnie ulubioną zabawką Lenki. Kiedy doskwiera nuda, do akcji wkracza Mr B i ratuje sytuację. Lenka od razu zawiesza na nim wzrok, wyciąga rączki, chwyta i uroczo przyciska do siebie (na razie pewnie więcej w tym przypadku niż świadomego działania, ale co tam). Oczywiście, przy okazji wkłada do buzi i ślini. No normalnie pierwsza dziecięca big love!

Jako zabawka Mr B sprawdza się więc rewelacyjnie. Ale, ale. Przecież Mr B to przede wszystkim termofor. Funkcję grzewczą pełni wkład solny, działający w magiczny sposób: wystarczy zgiąć znajdujący się w środku "patyczek", a po chwili wkład się krystalizuje i nagrzewa. Przed ponownym użyciem należy go przez kilka minut "gotować" w garnuszku z wodą. Wszystko super, jednak mam pewne obiekcje. Odnoszę wrażenie, że temperatura osiągana przez wkład jest zdecydowanie za niska. Niby tak ma być, bo to w końcu dla dziecka. Ale mimo wszystko. Trzeba wziąć pod uwagę to, że wkład umieszcza się w kieszonce na plecach Mr B. Wkład spokojnie można trzymać w dłoniach, śmiem więc wątpić, że po ograniczeniu go przez dodatkową warstwę jeszcze jakieś konkretniejsze ciepło jest odczuwalne. A przynajmniej nie takie, które miałoby pomóc w przypadku kolki, nawet w połączeniu z masażem brzuszka (Lenka zaliczyła na początku kilka epizodów bolesnych wzdęć i nic nie pomagało, ani espumisan, ani masaż, ani tym bardziej termofor).

Mr B sprawdza się rewelacyjnie jako zabawka. Ale czy przyniesie ulgę w kolce (a tak przecież jest promowany: jako remedium na kolki)? Raczej wątpię.

16 komentarzy:

  1. Ten termofor to i ja sama bym chętnie przygarnęła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale bobas słodki ;**************

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie widziałam jeszcze tej zabawki... chyba za mało blogów parentingowych czytam... hmm, w zasadzie regularnie czytam tylko Twój :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a gdzie można nabyć taki słodki termoforek? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja kupiłam tu: http://www.mamagama.pl/lullalove-superzabawka-mr-b-przytulanka-z-termoforem.html

      Usuń
    2. dzięki :) już przeglądam stronkę! ładne ceny mają ;)

      Usuń
  5. Śliczny ten termofor, och i ach. Kurka, ile te blogi parentingowe mi kreują potrzeb! Dobrze że Mill nie ma kolek bo, mimo Twojej nie do końca szalenie pozytywnej opinii na temat działania antykolkowego, ciężko by mi było znaleźć argumenty żeby go nie nabywać:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja ostatnio sobie przykładałam Mr B do piersi jak miałam mały zastój (ostatnio coraz częściej je miewam://). Fajnie, że Lenka już się bawi zabawkami, to wciąż przed nami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też o tym myślałam :) tylko że u mnie zastoje zawsze były równocześnie w obu piersiach i to w kilku miejscach, więc z jednym egzemplarzem bym nie wyrobiła ;)

      Usuń
  7. Szkoda, że nie słyszałam o tym wcześniej :) Kuba już bardziej zwraca uwagę na inne kolory - nie tylko czerń, biel i czerwień. Ale może przy kolejnym się skusimy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako zabawka super. Ale faktycznie nie jest to jakieś czary mary które w mgnieniu oka zniweluje kolki. Tak naprawdę wystarczyłoby cokolwiek ciepłego na brzuszek... Ale desing ma fajny :) Jako prezent dla nowo narodzonego dziecka - super!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mieliśmy więc się nie wypowiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zastanawiałam się nad zakupem właśnie jako zabawki, ale mi namarudzili, że to na kolki i jak moje dziecko ich praktycznie nie ma, to szkoda kasy. Dałam się przekonać, a jak widzę jako zabawka super. No cóż, roczniakowi już go kupować nie będę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. nie miałam, ale z tego co wiem, to na kolki to mało co działa:) trzeba przeczekać

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisałam, ale chyba się nie dodało. U nas świetnie sprawdził się właśnie jako termofor na kolki bo z wkładem w środku ma temperaturę nieco wyższą niż ciało dorosłego człowieka np Mamy i to zupełnie wystarczy do rozgrzania mięśni i masażu. Poza tym jest fajny i poręczny.

    OdpowiedzUsuń
  13. awww(: U nas też jest. Co do kolek to fakt, czasem problem wymaga łączenia kilku środków.): Nas mr b zachęcił do regularnego masowania nagrzanego brzuszka, było wygodnie więc robiliśmy często. Do usypiania też było super(:Myślę, że tak długo się sprawdza, jak długo przydaje się termoforek. Mi to całe życie marzną stópki. :D Bardzo bawi mnie ta róznica: ja i mój luby 2 lata temu: 'och, Anno ale masz zimne stopy, daj wymasuję i ogrzeję", do dzisiejszego 'ojezu jakie zimne, podać ci termofor?' XD Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń