Odciąganie pokarmy, czyli karmienie piersią inaczej (KPI)
Wpis ten dedykuję wszystkim przyszłym i świeżo upieczonym mamom, które z jakichś powodów nie mogą lub nie chcą karmić bezpośrednio z piersi, a mają pokarm i chciałyby zrobić z niego użytek. Nie jesteście skazane na mleko modyfikowane (choć słowo "skazane" nie jest tu odpowiednie, bo wcale nie uważam, żeby karmieniem MM było złem wcielonym). Wybór nie ogranicza się tylko do tych dwóch opcji: pierś albo MM. Jest również trzecia możliwość: karmienie mlekiem odciąganym.
Dlaczego nie wyszło mi karmienie piersią?
Moja historia z karmieniem piersią jest dość skomplikowana. Problemy z brodawkami, nawał pokarmu, nieustanne zastoje, zapalenie piersi. Wszystko to sprawiło, że do karmienia piersią mam jakiś wewnętrzny, głęboki uraz psychiczny. Na samą myśl o przystawianiu mam ochotę schować się pod stół. Nie potrafię przemóc się i kontynuować próby. Stanęło więc na tym, że staram się przystawiać Lenkę raz dziennie, zwykle rano, gdy jest wyspana, ma dobry humor i w miarę chętnie chwyta pierś (w nakładce). Choć i tak podczas takiego karmienia nie najada się i w ruch idzie butelka.
Nie przemawia też do mnie argument zwolenników karmienia piersią, że jest to wygodne, bo można wyciągnąć pierś w dowolnym miejscu i czasie. Oczywiście nie mam nic przeciwko mamom karmiącym w miejscach publicznych, jednak wiem, że sama czułabym się skrępowana i tak czy siak gnałabym do domu, żeby podać pierś.
Te i inne powody zadecydowały o tym, że karmię mlekiem odciąganym. Wymaga to sporo samozaparcia i cierpliwości, ale wiem, że w ten sposób daję Lence to, co najlepsze, choć w nieco inny sposób. Deficytów w kwestii bliskości i emocjonalnej więzi nie dostrzegam. Zresztą od zawsze byłam zdania, że tym, co dziecko najbardziej potrzebuje jest mama szczęśliwa, a nie sfrustrowana ciągłymi próbami przystawiania do piersi.
Oczywiście zaznaczam, że ekspertem nie jestem. Poniższe rady wynikają z mojego własnego doświadczenia. Przed ich zastosowaniem skonsultuj się z położną lub konsultantką laktacyjną, gdyż każda informacja niewłaściwie stosowana zagraża psychicznemu dobrostanowi.
Jak utrzymać laktację?
Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że jedynie systematyczne przystawianie dziecka do piersi gwarantuje utrzymanie laktacji. Jak zwykle, teoria teorią, a praktyka pokazuje coś innego. Tak jak napisałam: Lenka ssie pierś co najwyżej raz dziennie, czasem w ogóle. A mleka od dwóch miesięcy mam pod dostatkiem. Być może to kwestia rodzaju używanego przeze mnie laktatora. Podobno przy ręcznym czy zwykłym elektrycznym laktacja zanika, natomiast utrzymuje się przy laktatorze elektrycznym dwufazowym, a więc takim, który naśladuje rytm ssania dziecka. Ja taki posiadam i laktacja hula w najlepsze, więc możliwe, że to twierdzenie prawdziwe. Ważne jest natomiast regularne odciąganie, co prowadzi nas do kolejnego pytania, czyli...
Jak często odciągać pokarm?
Od samego początku pokarmu mam dużo, choć teraz na szczęście sytuacja się nieco unormowała. Z obu piersi jednorazowo ściągam ok. 200-250 ml. Czasem więcej, czasem mniej. Jednak piersi mimo tego, że są pełne, nie bolą, nie są twarde i przede wszystkim - nie tworzą się zastoje (tfu, tfu). W pierwszych tygodniach pokarm odciągałam co 2-2,5 godziny, również w nocy. Teraz wystarczy co 4 godziny, a w nocy nawet rzadziej.
W przypadku gdy karmi się wyłącznie odciąganym mlekiem ważne jest to, żeby ściągać pokarm "do dna". Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji. Dlaczego? Zarówno podczas ssania, jak i odciągania w pierwszej kolejności pojawia się mleko "lżejsze", którego zadaniem jest zaspokojenie pragnienia, dopiero po nim płynie pokarm bardziej treściwy. Jak to powiedziała moja położna, najpierw leci kompocik, potem schabowy. Żeby więc mieć pewność, że Lenka otrzymuje i to, i to, ściągam pokarm do końca. Jak sprawdzić, czy faktycznie w odciągniętym mleku znajdują się obie fazy? Wystarczy umieścić pojemnik z mlekiem w lodówce. Po pewnym czasie na powierzchni powinna utworzyć się kilkumilimetrowa warstewka tłuszczu.
Każdorazowo pokarm odciągam z obu piersi, zwykle po 10 minut każdą.
Jak przechowywać pokarm?
Do przechowywania odciągniętego pokarmu używam pojemników i woreczków BabyOno. Mleko w pojemniczkach trzymam w lodówce, natomiast pokarm w woreczkach mrożę w zamrażalniku. W lodówce mleko stoi zwykle nie dłużej niż 2-3 dni (choć może nawet 5). Zamrażalnikiem dysponuję takim wolno stojącym, w nim mleko może być przechowywane nawet pół roku. W temperaturze pokojowej mleko można trzymać teoretycznie do 8-12 godzin, ja jednak staram się wykorzystać je przed upływem 4-5 godzin. Jeśli Lenka nie zje całej porcji z butelki, ten sam pokarm podaję maksymalnie do 2 godzin. Dlaczego? W mleko, które miało kontakt ze śliną, łatwiej mogą namnażać się bakterie.
Przed podaniem nie podgrzewam mleka świeżo odciągniętego lub takiego, które stało w temperaturze pokojowej. Podgrzewać należy oczywiście to, które trzymane jest w lodówce. Podgrzewacza nie posiadam, więc korzystam z kąpieli wodnej: butelkę z mlekiem wkładam do garnuszka napełnionego wodą i stawiam na małym ogniu. Temperaturę mleka sprawdzam na wewnętrznej stronie przedramienia.
Jak myć butelki i pojemniki?
Po każdym użyciu myję butelkę lub pojemnik płynem do mycia butelek i smoczków NUK. Płyn sprawdza się świetnie, jednak jest mało wydajny, dlatego planuję zastąpić go zwykłym ekologicznym płynem do naczyń (stosowałam kiedyś Sonett i pewnie na niego padnie wybór). Po umyciu i dokładnym wypłukaniu zalewam butelki wrzątkiem. Raz w tygodniu wrzucam wszystko do gara i wygotowuję przez kilka minut. Oczywiście tak samo należy pamiętać o myciu wszystkich elementów laktatora, które mają kontakt z mlekiem. Do osuszania używam suszarki Canpol.
Czy ten system działa? Lenka otrzymuje wyłącznie moje mleko, nie dokarmiam MM. Biorąc pod uwagę fakt, że rośnie zdrowo i wesoło, mogę stwierdzić, że jak najbardziej tak.
Te i inne powody zadecydowały o tym, że karmię mlekiem odciąganym. Wymaga to sporo samozaparcia i cierpliwości, ale wiem, że w ten sposób daję Lence to, co najlepsze, choć w nieco inny sposób. Deficytów w kwestii bliskości i emocjonalnej więzi nie dostrzegam. Zresztą od zawsze byłam zdania, że tym, co dziecko najbardziej potrzebuje jest mama szczęśliwa, a nie sfrustrowana ciągłymi próbami przystawiania do piersi.
Oczywiście zaznaczam, że ekspertem nie jestem. Poniższe rady wynikają z mojego własnego doświadczenia. Przed ich zastosowaniem skonsultuj się z położną lub konsultantką laktacyjną, gdyż każda informacja niewłaściwie stosowana zagraża psychicznemu dobrostanowi.
Jak utrzymać laktację?
Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że jedynie systematyczne przystawianie dziecka do piersi gwarantuje utrzymanie laktacji. Jak zwykle, teoria teorią, a praktyka pokazuje coś innego. Tak jak napisałam: Lenka ssie pierś co najwyżej raz dziennie, czasem w ogóle. A mleka od dwóch miesięcy mam pod dostatkiem. Być może to kwestia rodzaju używanego przeze mnie laktatora. Podobno przy ręcznym czy zwykłym elektrycznym laktacja zanika, natomiast utrzymuje się przy laktatorze elektrycznym dwufazowym, a więc takim, który naśladuje rytm ssania dziecka. Ja taki posiadam i laktacja hula w najlepsze, więc możliwe, że to twierdzenie prawdziwe. Ważne jest natomiast regularne odciąganie, co prowadzi nas do kolejnego pytania, czyli...
Jak często odciągać pokarm?
Od samego początku pokarmu mam dużo, choć teraz na szczęście sytuacja się nieco unormowała. Z obu piersi jednorazowo ściągam ok. 200-250 ml. Czasem więcej, czasem mniej. Jednak piersi mimo tego, że są pełne, nie bolą, nie są twarde i przede wszystkim - nie tworzą się zastoje (tfu, tfu). W pierwszych tygodniach pokarm odciągałam co 2-2,5 godziny, również w nocy. Teraz wystarczy co 4 godziny, a w nocy nawet rzadziej.
W przypadku gdy karmi się wyłącznie odciąganym mlekiem ważne jest to, żeby ściągać pokarm "do dna". Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji. Dlaczego? Zarówno podczas ssania, jak i odciągania w pierwszej kolejności pojawia się mleko "lżejsze", którego zadaniem jest zaspokojenie pragnienia, dopiero po nim płynie pokarm bardziej treściwy. Jak to powiedziała moja położna, najpierw leci kompocik, potem schabowy. Żeby więc mieć pewność, że Lenka otrzymuje i to, i to, ściągam pokarm do końca. Jak sprawdzić, czy faktycznie w odciągniętym mleku znajdują się obie fazy? Wystarczy umieścić pojemnik z mlekiem w lodówce. Po pewnym czasie na powierzchni powinna utworzyć się kilkumilimetrowa warstewka tłuszczu.
Każdorazowo pokarm odciągam z obu piersi, zwykle po 10 minut każdą.
Jak przechowywać pokarm?
Do przechowywania odciągniętego pokarmu używam pojemników i woreczków BabyOno. Mleko w pojemniczkach trzymam w lodówce, natomiast pokarm w woreczkach mrożę w zamrażalniku. W lodówce mleko stoi zwykle nie dłużej niż 2-3 dni (choć może nawet 5). Zamrażalnikiem dysponuję takim wolno stojącym, w nim mleko może być przechowywane nawet pół roku. W temperaturze pokojowej mleko można trzymać teoretycznie do 8-12 godzin, ja jednak staram się wykorzystać je przed upływem 4-5 godzin. Jeśli Lenka nie zje całej porcji z butelki, ten sam pokarm podaję maksymalnie do 2 godzin. Dlaczego? W mleko, które miało kontakt ze śliną, łatwiej mogą namnażać się bakterie.
Przed podaniem nie podgrzewam mleka świeżo odciągniętego lub takiego, które stało w temperaturze pokojowej. Podgrzewać należy oczywiście to, które trzymane jest w lodówce. Podgrzewacza nie posiadam, więc korzystam z kąpieli wodnej: butelkę z mlekiem wkładam do garnuszka napełnionego wodą i stawiam na małym ogniu. Temperaturę mleka sprawdzam na wewnętrznej stronie przedramienia.
Jak myć butelki i pojemniki?
Po każdym użyciu myję butelkę lub pojemnik płynem do mycia butelek i smoczków NUK. Płyn sprawdza się świetnie, jednak jest mało wydajny, dlatego planuję zastąpić go zwykłym ekologicznym płynem do naczyń (stosowałam kiedyś Sonett i pewnie na niego padnie wybór). Po umyciu i dokładnym wypłukaniu zalewam butelki wrzątkiem. Raz w tygodniu wrzucam wszystko do gara i wygotowuję przez kilka minut. Oczywiście tak samo należy pamiętać o myciu wszystkich elementów laktatora, które mają kontakt z mlekiem. Do osuszania używam suszarki Canpol.
Czy ten system działa? Lenka otrzymuje wyłącznie moje mleko, nie dokarmiam MM. Biorąc pod uwagę fakt, że rośnie zdrowo i wesoło, mogę stwierdzić, że jak najbardziej tak.
Podziwiam samozaparcie. Tyle mycia i wyparzania... :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udaje Ci się utrzymać laktację!
Dzięki :)
UsuńA na czym polega ta dwufazowosc laktatora? Moglabys opisac w jaki sposob z tego korzystasz? Moj laktator tez ma niby tryb ssania i odciagania ale nie wiem wlasnie jak go uzywac. Podziwiam Twoje samozaparcie i zazdroszcze takich ilosci mleka. Ja to odciagam 3x 150ml czasem mniej :( i nie wiem czy jest jeszcze sens. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiech Lenka rosnie zdrowo :)
Przecież 3X150 ml to bardzo dobrze :) Każdy ml jest na wagę złota, więc jak najbardziej ma to sens! :)
UsuńJa mam laktator Lovi Prolactis. Dwufazowość polega na tym, że najpierw ssanie jest płytsze, szybsze, a potem wolniejsze, głębsze. Pierwsza faza w tym laktatorze ustawiona jest na 2 minuty, potem automatycznie włącza się druga, ale można też samodzielnie przełączać.
Dzieki za odpowiedz :) Maly zjada juz po 180 i te 150 to juz malo a i czasu na odciaganie brak.
UsuńJa mam ten sam system:) Używam laktatora ręcznego Avent, od pięciu miesięcy:)
OdpowiedzUsuńCzyli jednak to bujda, że przy laktatorze ręcznym zanika pokarm :) I naprawdę podziwiam za to, że masz siły tyle rękami machać ;))
UsuńTo przystawianie na żądanie może się i sprawdza, ale wiadomo, że nie każde dziecko chętnie ssie pierś, więc zostaje odciąganie mechaniczne. A parę moich koleżanek też ma ten Avent i polecały właśnie ręczny do ściągania nadmiaru pokarmu i do rozkręcania laktacji, bo każda może dopasować do siebie szybkość i siłę odciągania. Więc to chyba zależy, co kto woli:)
UsuńI plus jest tez taki ze wiesz ile Mala zjada :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńAleżżż masz tego mleka ! Nigdy tyle nie odciągnęłam :D
OdpowiedzUsuńI o laktatorze dwufazowym nie słyszałam, dobrze wiedzieć :)
A co do odgrzewania mleka to ja czytałam że należy je odgrzewać w ciepłej wodzie do 40 stopni bo wyższa zabija w nim dobroczynne substancje ( tak jak gotowanie w warzywach i owocach, tak samo nie powinno się odmrażać wrzątkiem ). Stąd odgrzewacz dobra sprawa, ja nie miałam ale nastepnym razem na pewno kupie i z tego co się orientowałam wcale nie jest taki drogi :) a przyda się do odgrzewania mleka i słoiczków ;)
A poza tym wszystkim to Cię podziwiam i powodzenia w dalszej drodze życzę ! :))
Wyobraź sobie, że dzisiaj rano ściągnęłam 350 ml...
UsuńJa nie podgrzewam we wrzątku, tylko właśnie w takiej ciepłej wodzie. Stawiam garnuszek z wodą na gazie, wkładam butelkę, trochę podgrzewam, ale nie doprowadzam do wrzenia, wyłączam i zostawiam chwilę jeszcze butelkę, żeby się mleko "dogrzało". A samo mleko nie jest gorące, tylko takie letnie. Więc mam nadzieję, że nic złego się z nim nie dzieje :) Ale też zastanawiam się nad zakupem podgrzewacza.
W życiu tyle jednorazowo nie ściągnęłam !! Naprawdę szkoda przy takich dojnych cycach rezygnować z odciągania ;) Ja mam podgrzewacz ale nie korzystałam z niego przy podgrzewaniu swojego mleka bo na gazie szybciutko się nagrzało a na podgrzewaczu jak ustawiłam bardzo niską temperaturę to może z 30 min a jak wysoką to trzeba było postępować tak jak na gazie z tym, że też dłużej...Mój głodomorek jak zawrzeszczał to raz dwa musiało być gotowe mleczko :)
UsuńWOW ! jeszcze trochę i dojdziesz do pół litra ;))
UsuńA słyszałaś o banku mleka? Może skoro masz tak dużo mogłabyś obdzielić innych potrzebujących ? :) No chyba że wszystko wykorzystujesz to inna sprawa ;) Ja swego czasu miałam dużo i nawet o tym myślałam ale zdecydowałabym się gdybym miała taki wypasiony elektryczny laktator jak Ty ;) bo ręcznym bym się zamachała :)
A to się niepotrzebnie wymądrzyłam :D Ale podgrzewacz polecam na długo Ci starczy :) i na pewno nie będzie stał odłogiem a będzie używany kilka razy dziennie :) ( i można wziąć pod uwagę to o czym pisze koleżanka, jeżeli są regularne mniej więcej godziny karmienia to już się wie że pół h wcześniej trzeba zacząć grzać ;) ja tak robię jak grzeję kaszkę do spania, wstawiam do ciepłej wody już przed kąpielą )
Małgosia ma już 7 miesięcy, jesteśmy co raz bliżej przejścia na dorosłe żarełko więc już nie chce mi się kupować, ale następnym razem zaopatrzę się na pewno !
A to podgrzewaczem grzeje się aż pół godziny? Myślałam, że po to jest, żeby właśnie szybko podgrzać mleczko :) Jak tak, to pewnie jednak się nie zdecyduję na zakup, bo dużo szybciej podgrzewa się w garnuszku...
UsuńPrzeszło mi przez myśl, żeby oddać do banku, ale na razie nie zagłębiałam się w temat. Nawet nie wiem, gdzie takie coś się znajduje..
Zależy na pewno jaką temperaturę się nastawi, do mleka powinna to być 40 stopni, więc pewnie troszkę to potrwa, jak nastawi się wyższą na pewno będzie szybciej. :)
UsuńU nas też były problemy z kp mniejsze i większe. Przez jakis miesiąc podawalam MM, dokarmialam po 1, 2 porcję na dzień. Teraz mała skończyła 5 miesięcy i karmie wyłącznie piersią, w dodatku tylko jedną. Cora rośnie, przybiera i jest ok :) Ale kosztowało mnie to bardzo dużo, dziś wiem, że warto było i jestem dumna z siebie :)
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie za jakiś czas uda się podawać bezpośrednio pierś, trzymam za to kciuki :)
Cześć, jestem obecnie w podobnej sytuacji, moja córka ma 4,5 tygodnia, dokarmiam mm po piersi, ok. 3 razy dziennie, czasem 4, czasem 2. Możesz napisać, jak przeszłaś wyłącznie na kp? Będę niezmiernie wdzięczna.
UsuńAsja też bym była dumna na Twoim miejscu! :)
UsuńJa ściągałam mleko od samych narodzin synka do skończenia przez niego 7 miesiąca. Systematycznie co 3 godziny siedziałam na laktatorze co najmniej 30 minut i też miałam dwufazowy laktator z Lovi i ściągałam ok 150 ml mleka. Teraz synek jest na mm i mam więcej czasu dla siebie ale dużo mniej w kieszeni :) W dalekiej przyszłości z drugim dzieckiem mam plany kp mimo wszystkich przeciwności....Życzę wytrwałości!
OdpowiedzUsuńTo całkiem podobnie :) Mam nadzieję, że też wytrwam przynajmniej do 6. miesiąca... Ale skoro po dwóch miesiącach jeszcze nie mam dość, to powinno się udać :) pozdrawiam!
UsuńKażdy ma jakąś swoją metodę. Cieszę się, że wszystko się unormowało- wygląda na to, że mleka masz naprawdę dużo, czego zazdroszczę! A Lenka pięknie rośnie i jest szczęśliwa!
OdpowiedzUsuńA próbowałaś jakichś środków na zwiększenie ilości pokarmu? Mi konsultantka laktacyjna polecała Femaltiker, ze słodem jęczmiennym. Sama z oczywistych powodów nie testowałam, ale może warto spróbować :)
UsuńJedno opakowanie już wypiłam, chyba czas zakupić drugie:)
UsuńKubę też karmiłam odciąganym mlekiem i jakoś nie było wielkiej tragedii :) A jeśli chodzi o karmienie w miejscach publicznych - nie przeszkadza mi, ale sama czułabym się mało komfortowo... Każdy do tego inaczej podchodzi i ma inne odczucia :) Ale osobiście NIGDY nie skrytykowałabym żadnej matki za sposób karmienia (piersią, mm czy odciąganym).. No chyba, że dawałabym schabowego miesięcznemu maluchowi hahaha :)
OdpowiedzUsuńJa miałam podobne przejścia. Synek nie chciał prawidłowo ssać z piersi, ja nie miałam żadnej pomocy, potem zapalenie piersi itd. W końcu zostałam przy odciąganiu i używałam zwykłego ręcznego aventu a potem przestawiłam się na elektryczny (ręce mi wysiadały). I mleko było i dziecko było zadowolone. Po 4 miesiącach przestałam, bo synek wymagał już dużo uwagi i po prostu zaczęło mi brakować czasu na regularne odciąganie.
OdpowiedzUsuńTego się właśnie boję, że jak wyjadę od rodziców, to zacznie mi brakować czasu na odciąganie... Ale zobaczymy :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak rozkręcić laktację. Ja tak miałam od początku, do końca karmienia...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWszystko mam dokładnie tak jak Ty.. Laktator, czas odciągania, próba przystawienia do piersi przez nakładkę (kończąca się butlą). Napisz proszę jak długo udało Ci się karmić? Mój synek ma 2 miesiące. Iza
OdpowiedzUsuńOdciągałam i karmiłam wyłącznie swoim mlekiem ok. 3,5 mca, a do 5. miesiąca swoim + mm. Mogłabym odciągać jeszcze dłuuuugo, bo pokarmu było pod dostatkiem, ale już po prostu miałam dość :) Nie mogłam już patrzeć na laktator.
UsuńDziękuję za odpowiedź. Ja też już nie mogę patrzeć na laktator...
OdpowiedzUsuńa masz moze pojęcie jak odciągać pokarm w momencie gdy karmię piersią caly czas ale potrzebuje wyjsc gdzies na dluzej i potrzebuje jedna/dwie porcje pokarmu miec w zapasie? pokarmu mam duzo a martwię się ze po prostu odciągnięcie laktatorem dodatkowej porcji pokarmu jeszcze zwiększy produkcje. Prosze o pomoc! ...
OdpowiedzUsuńWiesz co, ekspertem nie jestem, ale wg mnie takie okazjonalne odciągnięcie nie wpłynie jakoś znacząco na ilość pokarmu. Bardzo dużo mam właśnie tak robi.
UsuńI jak długo w końcu wytrzymalas autorko ? Ja kontynuuję laktator elektryczny drugi miesiąc i mam serdecznie dość! Co 3,5 godz muszę odciągać pokarm, a co jeśli dziecko akurat wtedy się budzi głodne, albo dzwoni telefon, albo listonosz puka... Albo zwyczajnie jestem głodna bo nic nie zdążyłam zjeść przy dziecku a tu znowu obowiązek! Mąż czasem weźmie butelkę i nakarmi, ale co z tego jak butle muszę myć i wyparzac za każdym razem, do tego raz dziennie pilnuje żeby wyparzac w zmywarce i raz dziennie gotować w garnku.nie wspomnę ile wody na to idzie ...
OdpowiedzUsuńOdliczam tygodnie by zahamować szałwia laktację i dać małemu osiolkowi MM. I nie obchodzi mnie co inni pomyślą. Zadowolona mama = zadowolony synuś, a póki co mam mega doła :-(
Doskonale Cię rozumiem. Ja odciągałam 5 m-cy. Jak w końcu podjęłam decyzję o odstawieniu, poczułam się, jakbym uciekła z więzienia. Nie przejmuj się opinią innych, rób tak, żebyś Ty się z tym dobrze czuła psychicznie.
UsuńZ powodów zdrowotnych nie mogłam przystawiać moich dzieczynek do piersi, dlatego odciagałam mleko laktatorem i tak karmiłam je do 2 roku życia. Oczywiscie laktator był elektryczny. Nie wyobrażam sobie jakbym miała to robić ręcznym odciagaczem
OdpowiedzUsuńWitam. Też jestem MO... obecnie odciagam 6x dziennie i łacznie uzyskuje z tego ok. 350-400 ml. Reszta to MM. Daje mi to wszystko niesamowicie w kosc, szczegolnie ze dziecko ma rozszczep podniebienia i kazde karmienie trwa godzinami. Chcialabym wytrzymac do 3, 4 miesiaca a potem odciagac tylko 2, 3 razy dziennie. Czy dam rade utrzymac laktacje (nie najmocniejsza jak widac) przy takiej ilosci?
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć, bo laktacja jest nieprzewidywalna. Przy Lence miałam wręcz ogromną ilość mleka. Mogłabym odciągać i odciągać. Przy Bartku natomiast ewidentnie tego mleka było mniej - już w drugim miesiącu jego ilość wyraźnie zmalała. Jedyne, co możesz zrobić, to nie stresuj się i pamiętaj o tym, żeby odciągać regularnie. Powodzenia :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńCześć mamy! U mnie sytuacja jest nieco inna- moja córeczka na samym początku chętnie ssała- miałam nawał,potem odpowiednio dużo pokarmu- wszystko ok. Karmiłam piersią i odciagałam nadmiar,mroziłam.po prostu super. Trwało to krótko bo mała musiała przejść fototerapię na żółtaczkę i wówczas 4 doby musiałam tylko odciągać a karmić piersią mogłam tylko raz dwa na dobę- potem żółtaczka się utrzymywała i kazano mi odstawić dziecko od piersi na dwie doby i karmić MM - miało to na celu wyeliminowanie żółtaczkę od mleka matki. Oczywiście cały czas dzielnie i często ścigałam mleko i mrozilam. ale od tego czasu córeczka coraz mniej chętnie chciała ssać pierś. Płacz wyginanie się grymasy nerwy.....Przez jakieś dwa miesiące udawało mi się przystawiać ją choć na chwilkę przed butelką i w nocy ale było coraz gorzej. Dziś mała jest w piątym miesiącu życia a ja owszem nadal ściągam mleko ale głównie karmię już MM.... Moja produkcja po prostu zanika..... Jest mi bardzo przykro ale widzę wyraźnie że samo ściąganie niestety nie gwarantuje przyrostu mleka. obecnie ściągam max 300ml na..... dobę. I to w kilku podejściach...... Reszta to MM. Jedynie nad ranem córeczka daje się przystawić i trochę zje. Piję zioła na laktację i słód jęczmieninny- ściągam ile mogę i regularnie. I nic. Mleko zanika. Co ciekawe gdy ścianę brodawki mleko płynie ale laktator nie umie tego ściągnąć! Tylko do pewnego stopnia a potem nic. To bardzo przykre dla mnie i ,.. męczące.Ale będę walczyć o każdy tydzień i każdą porcję. Oby choć do 8/9 miesiąca.. pozdrawiam Was
OdpowiedzUsuń