37. tydzień
Kolejne tygodnie za mną. Samopoczucie: przyzwoite. Największe problemy mam z odnalezieniem wygodnej pozycji do spania. Wygodnej, czyli takiej, która pasowałaby i mi, i Lence. Zwykle pasuje tylko mi, co Lenka wyraźnie daje do zrozumienia kopem pod żebra. Da sobie radę w życiu, bo potrafi walczyć o swoje.Od kilku dni wieczorami pobolewa mnie podbrzusze. A jeśli zbliża się termin i boli podbrzusze, to wiedz, że coś się dzieje. Warunki mieszkaniowe coraz mniej komfortowe. Lenka rozciąga się na wszystkie strony, na siłę próbując poszerzyć coś, co poszerzyć się już nie da. W efekcie nieraz mój brzuch przybiera dość komiczne i kosmiczne kształty.
A propos kosmosu. Małżonek wyczytał, że 15 kwietnia, oprócz tego, że będzie pełnia, ma się zdarzyć jakiś mega hiper super układ planet, pojawiający się co kilka tysięcy czy tam milionów lat. Sprawnie więc sobie wyliczył, że na pewno wtedy urodzę. Pominę może to milczeniem. Choć z drugiej strony, pełnia zawsze oznacza dla mnie bezsenną noc. Lenka być może faktycznie pomyśli sobie wtedy: "Ej, mama, skoro i tak nie śpisz, to może spotkamy się dzisiaj? Pora opuszczać ten lokal, nadchodzę!".
Dane statystyczne:
Waga: +10 kg
Obwód brzucha: 103 cm
Dzisiaj zdjęcia brzucha nie będzie, bo nie chciało mi się robić...
G.
Z pełnią to ponoć prawda. Jak ja rodziłam to też była - 16 marzec - i było bardzo dużo kobiet do porodu w tym czasie - szczególnie w nocy. Więc coś jest na rzeczy ;))
OdpowiedzUsuńTeż o tym słyszałam :) Więc może faktycznie te wyliczenia męża nie są całkowicie pozbawione sensu :)
UsuńJa też w pełni rodziłam :-D I też była zawalona cała porodówka.
UsuńEj no, ja nie chcę rodzić w takim tłumie :P
Usuń15 kwietnia to akurat na święta byś w szpitalu leżała. Może Lenka pozwoli Ci jeszcze świątecznego żurku posmakować i dopiero się pojawi?
OdpowiedzUsuńJa ostatnio uświadomiłam sobie, że na wielkanoc to mogę zapomnieć o barszczyku z chrzanikiem :(
Niestety, tegoroczna Wielkanoc minie tak, jakby jej nie było. Nawet jeśli Lenka nie urodzi się przed, to i tak będę się bała nadmiernie objadać na święta. Wolałabym nie jechać na porodówkę z pełnym żołądkiem ;)
UsuńJestem w 36 tygodniu ciąży i jak bym czytała o swojej dzisiejszej nocy, albo Michaś kopie, albo boli podbrzusze, albo boli biodro od leżenia na boku, albo chce się siku, albo pić... Lekarze już mi zapowiadają, że mogę spodziewać się dzidziusia wcześniej, łobuz prawie 3 kg waży...
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem :) O wyprawach do toalety co godzinę to nawet nie wspominałam, bo to niestety standard pod koniec ciąży...
UsuńFajnie by było gdyby urodziła się tego 15 ;)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo mamcia :) !
Kto wie... Może akurat pełnia spowoduje, że Lenka zechce Was w końcu zobaczyć... :)
OdpowiedzUsuńJuż coraz bliżej do tego wspaniałego spotkania :)
Tak tak, pomyśli, że ten lokal już jest za ciasny i może wyjść ci dokopać na zewnątrz :D
OdpowiedzUsuńNo to czekamy do 15, może się coś wydarzy ;)
http://czekamynacud.blog.pl/
To my jakieś dziwne z Natalką jesteśmy. Ja się kładę na jednym boku na noc, Natalka to akceptuje i... przesypiamy tak do rana. Ani na przekręcanie się nie budzimy, ani na siku. Kurde no.
OdpowiedzUsuńNa pełnię szykuję sobie ząbki, naprawdę nie obraziłabym się, prawie wszystko gotowe, to na co czekać? Aż się zakurzy? Tyle że ten superhiper układ planet (Słońce-Ziemia-Mars) to teraz jakoś, a podczas pełni dodatkowo zaćmienie Księżyca. Zwał jak zwał, układał jak układał (te planety). My gotowe.
Wow, zazdroszczę takich nocy :)
UsuńA pamiętam, jak jeszcze niedawno pisałaś, że przed świętami nikogo nie wypuszczasz ;))
Też pamiętam, ale tak strasznie nie mogę się doczekać :D Zostałam dziś odwekowana, jutro ląduję w szpitalu na jakieś 3 dni, a w czwartek oficjalnie donoszę ciążę. Czego więcej potrzeba? ;)
UsuńPelnia faktycznie działa cuda :) I ją, jak dziewczyny powyżej, rodziłam, gdy była pelnia, choć do terminu zostało 2 tygodnie ;)
OdpowiedzUsuńPrzytyłaś tylko 10 kg? Jak to zrobiłaś? ;) Ja miałam jakieś 28 kg na plusie i na szczęście już to zrzuciłam. Ale następnym razem wolałabym uniknąć takiej transformacji...
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to nie wiem :) Raczej jadłam to, na co miałam ochotę. Chyba geny dobre :) No i też na pewno kwestia tego, że nie miałam obrzęków, bo to często przez gromadzenie wody przybiera się kilka dodatkowych kg.
UsuńFaktycznie malutko. Ja 12-13 kg i też jestem zadowolona. Myślę, że poród może się zacząć w najmniej oczekiwanym momencie. Ja co prawda urodziłam po terminie, ale tylko 2 dni, a nastawiałam się na tydzień minimum;)
UsuńZ pełnią prawda:) nawet lekarze tak żartują - "Porodówka pełna bo to pełnia:)
OdpowiedzUsuńUlalala.. ile my miałyśmy takich 'terminów' :) na czele z tym głównym czyli 10.10.2013, no ale nasza córa zrobiła po swojemu i wyszła 18.10. Takie już chyba są te nasze córeczki, lubią wodzić za nos;)
OdpowiedzUsuń