Pozytywnie o porodzie

16:52 Gosia Komentarzy: 15

Kilka rodzących na jednej sali. Koszula, która więcej odsłania, niż zakrywa. Brak możliwości wyboru pozycji. Trzeba leżeć i już, a najlepiej cicho. Po wszystkim szybki rzut oka na maleństwo, które właśnie przyszło na świat. Po tych kilku sekundach ukochana kruszynka znika za rogiem. Poród rodzinny? Fanaberia! Kontakt "skóra do skóry"? Bzdura! Odwiedziny najbliższych? Też niemożliwe.

Jako pierwszy urodził się mój brat. 12 godzin leżenia na korytarzu, bo akurat brakowało miejsca na sali. Ze mną podobno poszło łatwiej, a przynajmniej krócej: 3,5 godziny. I choć mama na pewno miałabym niejedną krwawą anegdotę do opowiedzenia, to nigdy takiej nie usłyszałam. Kiedy pytam o poród, napomina jedynie o przykrych warunkach na porodówce, ale zaraz przechodzi do wspomnień, jak to cudownie było nas zobaczyć i jak błyskawicznie zapomina się o wszelkich niedogodnościach.

Jestem jej wdzięczna. Właśnie za to, że stworzyła w mojej głowie taki, a nie inny obraz porodu. Jako wydarzenia bolesnego, ale przede wszystkim zwieńczonego ogromną radością. Nie jako przerażającą fizjologiczną czynność, której lepiej nie fundować sobie na własne życzenie. Uważam, że to właśnie matka w największym stopniu kształtuje nasze wyobrażenie o porodzie. Ja mam to szczęście, że moja potrafiła przedstawić go w realistycznym świetle. Niestety, niektóre z nas już z chwilą, gdy zaczynają wkraczać w świat kobiecości, muszą wysłuchiwać okrutnych historii z ust własnej rodzicielki. Efekt nierzadko bywa bardzo smutny: całkowita rezygnacja z macierzyństwa.


Dlaczego o tym piszę? Coraz bardziej zmienia się podejście do porodu, zarówno jako procesu fizjologicznego, jak i najważniejszego wydarzenia w życiu kobiety. Co rusz pojawiają się nowe inicjatywy, których celem jest odczarowanie porodu, przebicie tej utrwalonej przez lata skorupy zbudowanej ze strachu i lęków. Jedną z nich jest grupa wsparcia "Pozytywnie o porodzie", stworzona przez trzy doule. Ich celem było stworzenie miejsca wymiany myśli i odczuć, tak aby wizja porodu przestała przerażać, a cieszyć i ekscytować. Spotkania odbywają się w Warszawie (najbliższe planowane jest na 4 kwietnia, godz. 16, MaMa Cafe). Mam nadzieję, że wkrótce inicjatywa dotrze także do innych miast.

Polecam też stronę Vivat Poród. Sama od początku ciąży staram się unikać czytania mrożących krew w żyłach historii, natomiast chętnie raczę się pozytywnymi (choć oczywiście niepozbawionymi bólu) opowieściami, które zmniejszają mój lęk i utwierdzają w przekonaniu, że poród naprawdę da się przeżyć.

G.

15 komentarzy:

  1. ja myślę, że kobiety sa bardziej świadome swoich praw około porodowych.
    że już żadna nie zgodzi się na tragicznych warunki, czy ból prowadzący do omdleń, kobiety są bardziej dokształcone odnośnie znieczuleń, nacięcia krocza i innych technik pomagającym rodzić.

    kobiety wiedzą, że mają prawo rodzić po ludzku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wszystko powoli, ale systematycznie zmierza ku lepszemu :)

      Usuń
  2. Doule od kiedy o nich usłyszałam interesują mnie, fajny jakby takie spotkania odbywały się w różnych miastach, sama chętnie bym skorzystała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytaj sobie o moim porodzie;) ja to mówię że chociaż rodzilam naturalnie to nie wiem co to poród;) aha i polecam pozycję wertykalne szczególnie na kolanach;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O przepraszam:* ty już chyba czytałaś:)

      Usuń
    2. Tak, czytałam :) I po cichu liczę na to, że mój będzie podobny... :)

      Usuń
    3. A odnośnie pozycji: właśnie tak planuję, żeby rodzić w pozycji wertykalnej, np. na klęcząco. Mam nadzieję, że pozycja leżąca to będzie ostateczność :)

      Usuń
  4. A wiesz, że mimo iż przy porodzie przykuli mnie do łóżka kroplówką, której nawet nie chciałam i mimo iż mnie nie informowali co mi robią, to i tak wspominam poród bardzo pozytywnie :-) Najważniejsze, że wszystko było w porządku i ze mną i z moim maleństwem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja na prawdę dobrze wspominam mój poród i poporodową :) Czasami chciałabym wrócić do tych dni ;) a moja mama urodziła 4 dzieci i też nigdy mnie porodem nie straszyła wręcz opowiadała jaka cudowna byłam jak się urodziłam ;) Podoba mi się ta inicjatywa i powinna się odbywać w całej Polsce !

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój poród nie jest dla mnie miłym wspomnieniem. Jedyny wspaniały moment, to kiedy położna położyła mi synka na piersi chowając go pod moją koszulę, w której rodziłam. Kiedy byłam w ciąży, planowałam napisać piękną, pełną pozytywnych informacji o własnym porodzie. Nie napisałam jej, bo nie potrafię napisać o tym pozytywnie.. :( A nie chciałam właśnie zniechęcać do porodu przyszłe mamy (już ciężarne, lub dopiero planujące ciążę). Może kiedyś inaczej podejdę do tego tematu i będę potrafiła napisać o tym w pozytywny sposób.

    Nie wszystkie porody są cudownym przeżyciem. Natomiast zawsze cudowne są pierwsze sekundy po porodzie. Ja o swoim moim dzieciom mówić nie będę. Będę im tylko wspominać, jak leżały na mnie w myśl zasady "skóra przy skórze" i jakie to był wspaniałe. I naturalnie to wszystko, co działo się później.

    Trzymam kciuki, aby Twój poród był pełen pozytywnych emocji!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Poród to jest niestety sytuacja, w której tak wiele zależy od innych osób, czyli od położnej i lekarza, że jeśli oni nie zachowają się jak trzeba, nawet najlepsze nastawienie nie pomoże. Ja bardzo chcę mieć dobre wspomnienia i przeżyć to pięknie, więc postanowiłam zapłacić za to, żeby ta opieka była taka, jaką sobie wymarzyłam. Będę rodzić w prywatnym szpitalu...

    OdpowiedzUsuń
  8. Da się, w końcu najnowszy wpis na Vivat Poród jest mój ;)

    Ukłony dla mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj, pomimo wielu przykrych rzeczy takich jak np okropna położna, jest znacznie wiele pozytywnych zmian o jakich tylko moja mama, babcia, prababcia mogła tylko pomarzyć. Poród rodzinny, dziecko przy sobie, odwiedziny bliskich i możliwość przygotowania psychicznego. Moja babcia będąc w ciąży nie wiedziała kiedy rozpoznać, że to już, jak to będzie wyglądać, o co chodzi, tylko tyle co powiedziała jej mama, siostra, babcia. Moja mama już mniej więcej miała te podstawowe informacje, kiedy to się zacznie, jak przeć... Ja szłam z całym bagażem różnych strasznych historii i opowiadań, mitów i faktów. Gdyby nie fakt, że mnie nie bolało i w ogóle, byłabym przerażona. Zresztą byłam przerażona, że mogą mnie ciąć w kroczu, że łożysko mi nie wyjdzie i że wszystko na żywca sklejać będą... Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.

    Zresztą ja uważam, że kobieta kobiecie to potrafi być wilkiem, bo większość historii jest naprawdę mocno przekoloryzowanych i przesadzonych. Niektóre kobiety panikują i skupiają się na tym co w danej chwili naprawdę jest nie ważne. Może zamiast straszyć siebie nawzajem powinnyśmy się wspierać. Mówić: dobra, położna na mnie krzyczała, bo twierdziła, że musi boleć a mnie nie bolało, ale dałam sobie świetnie radę, wsparł mnie mąż i urodziłam cudeńko moje, w końcu jesteśmy razem.

    Poród może nie jest czymś eleganckim i do końca przyjemnym, ale ma w sobie magię. Sama ciąża jest magią. Rosło we mnie dziecko, a potem wychodzi, żyje, śmieje się i widzisz nie przed sobą. Tylko to się liczy. Tylko to ma znaczenie. Stajemy się mamami. To jest piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Też czasem odnoszę wrażenie, że niektóre kobiety specjalnie koloryzują swoje opowieści porodowe, czerpiąc jakąś dziwną satysfakcję z tego, że potęgują lęk u tych, które na poród dopiero czekają. Oczywiście, poród to ból, strach i rzeczywiście nieraz wiele przykrych sytuacji, ale prawda jest taka, że konkretne wydarzenie opisać można na wiele sposobów, w zależności od tego, czy wysłuchującego chcemy wystraszyć czy uspokoić.

      Usuń
    2. A ja naprawdę się nie bałam... To jest ból, ale czujesz, że nie oznacza niczego złego, więc nie musisz się go bać, masz go tylko dość.

      Usuń