Czółko do czółka
Brzuch. A w tym brzuchu dziecko. Gdzieś tam, w oddali. Siedzi sobie i rośnie. Ale, zaraz, zaraz...Wcale nie w oddali. Tu, pod ręką. W odległości zaledwie kilku centymetrów. Kilku centymetrów! Leży sobie zwinięte w kłębek tuż pod warstewką skóry, tłuszczyku, błon płodowych. Dotykasz i czujesz. Tu łokieć, tam pupa, a tu pewnie nóżka. Ono czuje twój dotyk, a ty czujesz to delikatne ciałko wstrząsane od czasu do czasu czkawką.
Czasem najtrudniej zdać sobie sprawę z najbardziej oczywistych rzeczy. Ja taki szok przeżyłam wczoraj. Przecież Lenka jest tu, tuż pod moją dłonią. Nie gdzieś tam, daleko. Tu. Mogę ją dotknąć, jeszcze zanim się urodzi.
W podobnej dziwnej nieświadomości tkwił widocznie też mój mąż. Położyłam się na wznak i powiedziałam mu, żeby przyłożył swoją głowę do mojego brzucha. "A teraz wyobraź sobie, że po drugiej stronie leży Lenka i też przykłada w tym miejscu głowę, czółko do czółka". Uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, był dowodem na to, że zrozumiał.
G.
Aż się wzruszyłam... :) Ciąża to magia. Po prostu magia...
OdpowiedzUsuńWczoraj doszłam do podobnych wniosków.
OdpowiedzUsuńA dotykanie brzucha i patrzenie na jego podskoki to dla mnie fascynujące zajęcie :)
do mnie jeszcze chyba nie dotarło;) że mnie i Maksia dzieli tak niewiele ! ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam doskonale taki sam moment oświecenia u mnie :) Niby oczywiste, ale pewnego dnia po prostu przyszła taka chwila, że zdałam sobie sprawę tego jakże dziwnego i cudownego faktu :)
OdpowiedzUsuńBo żeby zrozumieć, czasem trzeba poczuć... :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńPrzybijcie sobie piątkę ;)
Dla mnie to jeden z przyjemniejszych momentów ciąży, też. Uwielbiam kiedy Towarzysz Mąż śpiewa Małej do brzucha :))) I kiedy wieczorem uprawia wyjątkowo intensywny streczing który widoczny jest gołym okiem :))))
OdpowiedzUsuńJakbym czytała swoje myśli (które może w końcu uda mi się zwerbalizować).
OdpowiedzUsuńI ja pamiętam ten etap. A teraz patrząc na te maleńkie paluszki chwytajace mnie za palec nie mogę uwierzyć, że człowiek może stworzyć taki cud, swój własny cud.
OdpowiedzUsuńPamiętam to niesamowite uczucie:)
OdpowiedzUsuńAh, jak wspominam to aż ciepło na sercu się robi :)
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś, bo ciąża to magiczny czas :)
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
No to niesamowite, że to dziecko jednak nie bierze się z kosmosu, nikt go nie przynosi z daleka, ale on właściwie jest z nami cały czas i w którymś momencie tylko przechodzi "na drugą stronę lustra:))
OdpowiedzUsuń