W czym rodzić?
Z pozoru decyzja dość prosta: w tym, co po wszystkim będzie można bez żalu wyrzucić do kosza. W końcu to szpital, nie pokaz mody. Ale czy to oznacza, że trzeba zmuszać się do założenia czegoś, co odbiera resztki godności, która podczas porodu i tak wystawiona jest na poważną próbę? Takie można odnieść wrażenie, przeglądając garderobę oferowaną pod hasłem "koszula do porodu". Po oczach biją różowości, misie, chmurki i słoniki (o swojej niechęci do takich cudów pisałam już tutaj). Teoretycznie, podczas wydawania na świat potomka, gdy zalana będę potem i łzami, powinnam mieć daleko gdzieś, co akurat mam na sobie.Powinnam, ale nie mam. Na samą myśl o tym, że i tak pewnie nie najlepsze samopoczucie miałabym sobie dodatkowo psuć koszulą, która o pojęcie dobrego gustu nawet się nie otarła, robi mi się gorzej. W grę nie wchodzi również opcja "obszernego podkoszulka męża", bo koszulka mojego Pe zakrywałaby mi co najwyżej brzuch. Reszta strategicznych miejsc radośnie zerkałaby na otoczenie. Co więc wybrać?
Za radą koleżanki wybrałam się do H&M. A tam: olśnienie! Wypatrzyłam czarną sukienko-tunikę, w rozmiarze o jeden większym niż noszę na co dzień. Bardzo wygodna, nigdzie nie uwiera, o idealnej długości i - co równie ważne - z dużym dekoltem, który sprawdzi się przy karmieniu piersią. Jestem zachwycona. Cena: 39,90 zł.
G.
Bardzo dobrze wybrałaś :) Będziesz czuła się lepiej. Tak, jak piszesz, to ma znaczenie, co na siebie włożysz. A jeśli cokolwiek ma Ci poprawić samopoczucie w tak wielkiej chwili, to warto o to zadbać :) Poza tym lepiej zaprezentujesz się na piwrwszych zdjęciach ;)
OdpowiedzUsuńA to na pierwszych zdjęciach w ogóle można się dobrze zaprezentować? ;))
UsuńJa zrezygnowałam z pierwszych zdjęć.
UsuńO nie, żadnych zdjęć w szpitalu. Chyba, że dziecka, a to proszę. ;)
UsuńBardzo dobry wybór, ja właśnie mam coś podobnego, tylko, że to jest koszula, czarna z napisem.
haha, a już myślałam, że tylko ja nie chcę fotek ze szpitala. Dzięki dziewczyny, jak to dobrze wiedzieć, że nie jestem sama ;)
UsuńJa dostałam w klinice, więc nie miałam takiego problemu.
OdpowiedzUsuńSuper wybór ;) Ja nigdy nie myślałam o tej kwestii w czym rodzić, ale chyba masz rację z tym wszystkim..
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Popieram w 100 %, jak sobie przypomnę moje poszukiwania koszuli do porodu to czułam się, jakbym cofnęła się do przedszkola...wszędzie róż, błękit, myszki, misie, serduszka itp. aż kupiłam granatową tunikę z napisem "Crazy !!!" :D
OdpowiedzUsuńHaha, ja w szpitalu byłam jedyną mamą bez żyrafy, misia czy też innego stwora na brzuchu lub piersi ;) za to w zwykłej, bawełnianej sukience. I czułam się z tym bardzo dobrze ;)
UsuńNie wiem, czy w poszukiwaniu czegoś do porodu szukałabym sukienki. W każdym razie jak dotąd na to nie wpadłam. Rodziłam w koszuli nocnej, która była przed kolana i rozpinana w dekolcie, co ułatwiało karmienie. Natomiast nie rozumiem dlaczego firmy produkujące koszulki do porodu tworzą je o kilkadziesiąt cm za krótkie... ? Czy oni myślą, że mamy ochotę świecić tyłkami przed personelem ? Jakbyśmy za mało czuły się skrępowane. Sukienka we wpisie bardzo fajna i do porodu się na pewno nada ;)
OdpowiedzUsuńJa dostaje tam gdzie będę rodzić więc ten problem również mam z głowy. Jednakże, uważam twój wybór za fantastyczny :) !!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wyprzedzasz moje dylematy, zanim sobie je uświadomię. No nie myślałam o tym, jasny gwint. Mam jakąś starą koszulę nocną i w sumie tylko ona mi przychodziła na myśl, ale teraz myślę, że jest jej zdecydowanie za mało, a z brzuchem to już w ogóle może nic nie ukryć podczas przemarszu na porodówkę ;) Idę jutro do lumpa, mam nadzieję coś upolować. :)
OdpowiedzUsuńJa nie zastanawiałam się długo nad koszulą do porodu. Miałam przygotowaną jedna, ale ostatecznie tak szybko akcja się potoczyła, że nie w głowie mi było przebieranie i wcale się tym nie przejmowałam w czym jestem. A zdjęcia z porodówki to ja mam, a i owszem czemu nie ;D
OdpowiedzUsuńNie zdecydowałabym się na taki zakup. Ja wzięłam do szpitala stare, duże T-shirty męża. Mogły się zniszczyć całkiem, a w jego koszulach jakoś mi tak... spokojnie. Okazało się to niepotrzebne, dostałam w szpitalu taką koszulinę, że gdybym miała brodę i wąsy, to z powodzeniem mogłabym udawać Jezusa.
OdpowiedzUsuńJa przygotowałam długą koszulkę na ramiączkach a później mam nadzieje wskoczyć w koszulę do karmienia.
OdpowiedzUsuńJa podejrzewam, że zostanę w spódnicy ciemnej i topie, i tyle. Ale jeszcze nie zawracam sobie tym specjalnie głowy.
OdpowiedzUsuńFajna :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jesteś fanką używanych ubrań ale ja w Lumpie dorwałam 3 koszule nocne na ramiączkach dla karmiący (odpinane ramiączka) z Mothercare. W sumie zapłaciłam za nie chyba 20 zł więc potem nie szkoda wyrzucić (swoją porodową wyrzuciłam)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna ta tunika! Ja olałam system i będę rodzić w starym t-shircie Towarzysza Męża. Luz, blues i wygoda i o dziwo nie wyglądam w nim najgorzej :))))
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Może nie dla każdego, ale dla większości, strój ma znaczenie, wpływa na nasze samopoczucie. Też miałam ten problem z wyborem koszuli, nic nie mogłam znaleźć. Siostra przywiozła mi fajną koszulę z primarku ;) Czytałam poprzednie komentarze o pierwszych zdjęciach. Miej ze sobą aparat, te chwile warto fotografować, ja mam kilka zdjęć kilka godzin po porodzie, po tym jak siostra przyszła do mnie w odwiedziny z aparatem. Mam piękną pamiątkę. A to że bez makijażu i zmęczona jak cholera, nie ma znaczenia, widać szczęście i to się liczy ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, dobry pomysł z tą tuniką. Przyda mi się w listopadzie ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie koszmarem są koszule do karmienia (kto w ogóle wymyślił te wzory?) i tu uradowało mnie, że mam jedną koszulę nocną ala męska koszula. A w czym będę rodzić męczyło mnie od tygodni, dziękuję za podpowiedź!
OdpowiedzUsuńNo tak, to artykuł dla tych, co wyznają dwizę: dobry wygląd zawsze i wszędzie. Ale przyznam, że nawet mnie zaksoczył.
OdpowiedzUsuńJa się mega długo wahałam czy rodzić w czymś tanim ale brzydkim (taka rzeczywistość), czy zainwestować ale czuć się pięknie i kobieco - tylko tu bałam się że to taki zakup na jeden raz i plamy mi nie zejdą. W końcu zdecydowałam się wydać nieco więcej (kupiłam sukienkę porodową z Bonjour Mommy, chyba najładnijeszer jakie widziałam) i totalnie nie załuję. Czułam się ekstra - ładnie, atrakcyjnie (może to dziwne ale tak było), a na pierwszych zdjęciach z Dzidzią nie wyglądam jak jakiś wypłoch w koszuli w infantylne kotki. A na koniec wszystko się sprało i chodziłam w tej sukience porodowej jeszcze długo długo potem.
OdpowiedzUsuńMoja żona także wybierała w czym urodzi, szukała szukała i w sumie wyszło inaczej niż zakładała. Poród zadział się szybciej niż planowała i nie zdążyła się przebrać :) do tego cesarskie cięcie, więc "szpitalny" uniform wyszedł. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń