Jeśli nie chcesz mojej zguby, kiełbachy daj mi luby
Trochę się wczoraj pofoszyliśmy, ja i Pe. No dobra, będąc dokładną - ja strzeliłam focha, bo Pe nie zareagował z entuzjazmem na mój pomysł wymiany dywanów. Wyobraźcie sobie upartą kobietę w zaawansowanej ciąży, którą ogarnął równie zaawansowany syndrom wicia gniazda. Dywany trzeba wywalić, i to już, jutro najlepiej, bo jak nie, to mnie cholera trafi.Podczas wieczornego spoczynku zajęłam więc swoją połówkę łóżka, on swoją i ani nawet buzi na dobranoc. Jak to jednak u nas bywa, ciche dni ograniczają się zwykle do cichej nocy i cichego dnia do mniej więcej godziny 16.00, kiedy Pe wraca z pracy.
Po takim długim milczeniu zawsze mogę być pewna, że Pe wkroczy do pokoju, zdejmie plecak i z tego plecaka zacznie wyjmować skarby na zażegnanie sporu. Żadne tam banalne czekoladki czy kwiaty. Pe doskonale wie, że mnie najlepiej spacyfikować kiełbachą i chipsami. Za słodyczami nie przepadam, chipsy za to ubóstwiam. A czemu kiełbacha? Wiadomo, nic tak nie łagodzi obyczajów jak porządny kawał mięsa, przysmażony na patelni z cebulką i spożyty wspólnie w miłej atmosferze.
Już wszystko OK.
G.
haha, mamy podobne zachciewajki. W sobotę myślałam, że zwariuję jeśli nie zjem kiełbaski na gorąco na śniadanie i już o 8:00 budziłam szacownego męża co by pobiegł do Lewiatana:)
OdpowiedzUsuńkiełbacha łagodzi obyczaje ;)
UsuńHahaha, zamiast czekoladki kiełbacha ;) doszliście do porozumienia z dywanami? pozbywacie się?
OdpowiedzUsuńtak, kupujemy nowe, ale po następnej wypłacie, bo teraz było trochę wydatków :) ale właśnie z tego wziął się problem: bo ja musiałam mieć natychmiast kupione! ;)
UsuńI ja to rozumiem, tak jest i już.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że między Wami jest wszystko w porządku ;) Nie ma co psuć sobie samopoczucia.
OdpowiedzUsuńNa kiełbachę sama mam ochotę, ale dopiero będąc w ciąży. Dziś na kolację zjadłam całą pętaczkę, z sokołowa, taką podsuszaną. Mmmm :) Choć zaraz eksploduję. I mnie rozerwie :P
http://femmexlikexme.blogspot.com/
no, nie powiem, po zjedzeniu tej kiełbachy wyglądałam, jakbym była w ciąży bliźniaczej ;)
UsuńOstatnio cały czas tak wyglądam - jem co popadnie ;)
Usuńtaki już chyba "urok" III trymestru :) ja też do tej pory dzielnie stawiałam opór smakołykom, a teraz nie potrafię się im oprzeć. I to nawet nie z chęci ładowania w siebie, co tylko nawinie się pod rękę, ale po prostu jestem nieustannie głodna...
UsuńA nie masz czasem tak : raz wilczy apetyt, dosłownie pochłaniasz wszystko. Innymi razy, mało co zjesz?
UsuńJa właśnie tak mam - ogólnie jestem prawie cały czas głodna. Jem często. Sporo. Ale są takie dni, kiedy zjem dosłownie jak wróbelek. Chyba jestem przeżarta z wcześniejszych dni ;))
Ja też chyba jestem przeżarta po tej wczorajszej kiełbasie, bo dzisiaj właśnie w ogóle nie chce mi się jeść ;)
UsuńHehe ;) Ja jeszcze niezmordowana jestem. Dalej wcinam obsuszaną kiełbaskę i do tego czekoladowe wedlowskie ptasie mleczko. JEŚĆ, JEŚĆ, JEŚĆ - na problemy najlepiej.
UsuńI fajnie, że kiełbacha.. oryginalnie i smacznie :D
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
;)))
OdpowiedzUsuńJa generalnie dywanom mówię stanowcze NIE!
Ja właśnie lubię dywany, bo sprawiają, że pokój wydaje się bardziej przytulny :)
UsuńTak, to prawda, ale ja nie mogę przestać myśleć o tym, że to główne siedlisko roztoczy - brr...
UsuńJa uwielbiam dywany i jak na razie udało mi się namówić męża na mały dywanik przed kanapą, za to nie jadam kiełbasy, bo jestem wegetarianką :)
OdpowiedzUsuńNo to u nas większa akcja ma być, bo chcę wymienić dywan w małym pokoju, wykładzinę w dużym i chodnik na korytarzu. Stąd pewnie ten opór u mojego męża ;) Ja nie mogłabym zostać wegetarianką, bo mięso uwielbiam i nie wyobrażam sobie tygodnia bez przynajmniej dwóch mięsnych obiadów :)
Usuńubawiłam się czytając Twój post, chociaż zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji;) :):):) kiełbacha i chipsy-bardzo oryginalnie, bardzo:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńmiło mi to słyszeć, a właściwie - czytać :)
UsuńFajnie.. Można cię załagodzić kiełbasą :)
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że nigdy nie poznam innej kobiety, której nie pacyfikuje się czekoladkami i kwiatami. Mam podobnie - choć u mnie w zestaw do pacyfikowania jedna, jedyna słodycz się wkrada: muffinki.
OdpowiedzUsuńTo u mnie ze słodyczy w grę wchodzi Rafaello ;)
Usuńhehe dobre!
OdpowiedzUsuńU mnie tylko Rafaello :)
Jakby Ł. z kiełbasą wkroczył padła bym ze śmiechu :)
O kurcze, a mnie chyba ani razu na kiełbasę nie wzięło! :P
OdpowiedzUsuń