Co mężczyzna wie o ciąży? Nic, zero, null
Z góry uprzedzam, że nie jestem wojującą feministką i męska niewiedza na temat ciąży i tematów okołoporodowych raczej mnie rozczula, niż drażni. A że niewiedza ta jest ogromna, to sama się przekonałam.Pewien pan, nazwijmy go Bolek, tak oto ostatnio do mnie powiada:
- Tak się zastanawiam. Jak ty tam coś zjesz, np. schabowego, to ten schabowy potem idzie do dziecka? No ale gdzie ono potem kupę robi?
Po otrząśnięciu się z pierwszego szoku i opanowaniu śmiechu odpowiadam:
- Schabowy nigdzie nie idzie. Jest trawiony, a do dziecka razem z krwią przechodzą same składniki odżywcze.
Niby przytaknął i okazał zrozumienie przeciągłym "ahaa", ale śmiem wątpić, czy rzeczywiście pojął ten skomplikowany mechanizm.
Sytuacja numer dwa.
Inny pan, powiedzmy Romek, pyta:
- To ma już 10 cm? Czyli tak właściwie to do końca urośnie jeszcze do 20 cm?
Z podobną anielską cierpliwością jak w sytuacji numer jeden odpowiadam:
- Nie do 20 cm, ale do 50 cm.
Wielkie oczy.
- Jak to do 50 cm? Ale gdzie to niby się zmieści?
I w tym momencie wygłosiłam nieco dłuższy wykład o tym, że to długość od czubka głowy do stóp, a dziecko przecież nie leży wyciągnięte jak struna, tylko skulone w kłębek. Więc jakoś się mieści, choć z trudem, dlatego rozpycha się tu i ówdzie, co można zobaczyć i poczuć.
Ach, gdyby tak każdy mężczyzna urodził przynajmniej jedno dziecko, świat byłby piękniejszy.
G.
Niezła miazga. Muszę częściej rozmawiać z obcymi, niedoświadczonymi facetami. Na drugim biegunie z kolei są ci, którzy wiedzą wszystko. Mam takiego w domu, wcześniej zresztą już przez to przeszedł. Całe szczęście nie wymądrza się, tylko cierpliwie wspiera i działa uspokajająco.
OdpowiedzUsuńO tak,byle jeden by urodził i dał rade :)
OdpowiedzUsuńKiedy zdarza mi się narzekać,albo mówie o porodzie w obecności mężczyzn słysze"Dasz rade,albo no aż tak to chyba nie boli"
Całkiem fajny artykuł.
OdpowiedzUsuń